Siedem zarzutów usłyszał Henryk Klocek. Członek nowego zarządu PZPN we wrocławskiej prokuraturze złożył zeznania w śledztwie dotyczącym korupcji w futbolu. „Książe Północy” – jak nazywany jest Klocek - nie przyznał się do stawianych mu zarzutów. Śledczy wyznaczyli działaczowi kaucję w wysokości 70 tys. zł; nie wolno mu również opuszczać kraju.

Śledczy postawili Klockowi siedem zarzutów. Pięć dotyczy przyjęcia korzyści majątkowej w związku z nieuczciwym zachowaniem podczas zawodów sportowych, dwa zarzuty to pomocnictwo do wręczenia korzyści majątkowej i przyjęcia korzyści majątkowej. Zarzuty dotyczą meczów pierwszej i drugiej ligi. Łączna kwota korzyści majątkowej (…) to ponad 50 tysięcy złotych - mówi prokurator Edward Zalewski:

Do tej pory Klocek twierdził, że z łapówkami nie miał nigdy nic wspólnego. Zeznał tak nawet przed sądem, kiedy został wezwany jako świadek w procesie Ryszarda F., PS. „Fryzjer”, który stał na czele korupcyjnej mafii. Powiedział pan minister, żeby wszyscy ci, którzy mają coś za uszami, usunęli się w cień, więc ja nie mogłem sobie na to pozwolić - mówił Klocek:

Śledczy dysponują jednak bilingami, z których wynika, że w czasie, kiedy Arka Gdynia walczyła o utrzymanie w drugiej lidze, Klocek i „Fryzjer” telefonowali do siebie ponad 200 razy. Ponoć – jak tłumaczy Klocek – rozmawiali o pogodzie i zdrowiu. „Fryzjer” jednak obciążył swoimi zeznaniami Klocka, podobnie jak Janusz Kupcewicz, który w sądzie powiedział, że Klocek pośredniczył w kontaktach między sędziami a działaczami Arki Gdynia.

Łącznie w trwającej od maja 2005 roku aferze korupcyjnej zarzuty usłyszało już około 180 osób.