Wojewódzki Szpital Specjalistyczny numer 1 w Tychach został zamknięty. Pacjentki z oddziału położniczego wraz z noworodkami ostatnie opuściły placówkę. Do północy dyżurować będzie jeszcze izba przyjęć. W zadłużonej placówce pojawili się komornicy.

Szpital w Tychach jest już niemal pusty. Jak powiedział reporterce RMF FM szef placówki Jarosław Madowicz, izba przyjęć dyżuruje jeszcze dziś do północy. Pacjenci, którzy się zgłoszą się tam po pomoc, będą odwożeni karetkami do szpitali w innych miastach. Opiekę przejmują lecznice między innymi w Mikołowie, Pszczynie, Mysłowicach, Katowicach i Sosnowcu. Pacjenci oraz pracownicy z tyskiej lecznicy obawiają się, że transport chorego do innego miasta może trwać zbyt długo. W sytuacji, kiedy mamy remont drogi, nie wierzę, że karetka w ciągu 30 minut zajdziecie z Tychów do obocznego szpitala - uważa jedna z pielęgniarek.

Od jutra po pomoc lekarską można będzie przyjść do przyszpitalnego ambulatorium. Całą dobę będzie tam czynna poradnia urazowa oraz ginekologiczna, bo wraz z zamknięciem szpitala znika jedyna w mieście porodówka.

Przed poradniami nie brakowało dziś osób niezadowolonych z zamknięcia szpitala. Źle się dzieje, nie ma gdzie się leczyć. Nie ma specjalistów, są pozamykane oddziały - mówi jedna z pacjentek. Nie daj Boże jakiegoś zawału, jeśli trzeba będzie np. jechać do Katowic, to człowiek się wykończy - dodaje drugi pacjent.

Komornicy zajmą leki?

Łóżka szpitalne są już puste, ale przyszli komornicy i istnieje prawdopodobieństwo, że zajmą leki z naszej apteki. Spodziewaliśmy się zajęć w jednostce, która próbuje się przekształcić, jednak finansowych, nie materialnych - powiedział dyrektor szpitala. Dodał, że opieczętowane zostały "wszystkie listy leków".

Milionowe zadłużenie placówki

Szpital wojewódzki w Tychach, który jest jednym z największych w regionie, zostanie tymczasowo zamknięty. Placówka będzie nieczynna od 19 do 31 maja. To skutki ogromnego, około 60-milionowego zadłużenia.

Władze województwa tłumaczą, że szpital trzeba czasowo zamknąć, by przeprowadzić swego rodzaju inwentaryzację. To konieczne, aby szpital 1 czerwca mógł zostać przejęty przez nową spółkę Mergrez, w której 100 proc. udziałów będzie należeć do woj. śląskiego, natomiast przychodnie pozostaną w strukturze SP ZOZ.

Ma to być ratunek dla zadłużonej placówki, która nie była w stanie wypłacić pracownikom zaległych pensji. Konta zajął bowiem komornik. Niewykluczone też, że w tym czasie kontrolę w szpitalu przeprowadzi Narodowy Fundusz Zdrowia.