​Sejmowa Komisja Odpowiedzialności Konstytucyjnej zdecydowała ws. przewodniczącego Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji Macieja Świrskiego. Jej członkowie są za postawieniem go przed Trybunałem Stanu. Do sprawy odnieśli się Mariusz Błaszczak z PiS i sam Maciej Świrski.

Wniosek o postawienie szefa KRRiT przed Trybunałem Stanu ma 82 strony i potwierdza 10 z 11 zarzutów postawionych we wniosku wstępnym z maja ub. roku. 

W ciągu ponad rocznej pracy komisja jeden z nich uznała za nietrafiony - chodzi o niespełnienie obowiązku statystycznego, do którego spełnienia Krajowa Rada nie miała narzędzi

Uprzedzając kolejne kroki procedury, sprawozdanie komisji proponuje też nazwisko oskarżyciela, który miałby występować przed Trybunałem w imieniu Sejmu. 

Mowa o pośle Macieju Tomczykiewiczu (PO). 

Po uchwaleniu przez komisję wciąż niejawne sprawozdanie trafi do sprawdzenia przez służby prawne marszałka Sejmu, a potem, nie wcześniej niż pod koniec lipca, wniosek będzie przegłosowany przez wszystkich posłów

Jego przyjęcie będzie automatycznie oznaczać zawieszenie szefa Krajowej Rady w obowiązkach, a sprawa trafi do Trybunału Stanu.

Czego dotyczą zarzuty stawiane M. Świrskiemu?

W maju ub.r. grupa 185 posłów złożyła wstępny wniosek o postawienie Macieja Świrskiego przed Trybunałem Stanu. Wnioskodawcy zarzucają mu m.in. blokowanie ok. 300 mln zł z abonamentu dla publicznego radia i telewizji czy blokowanie koncesji dla nadawców prywatnych (TVN, TVN24, Radia TOK FM, Radia ZET).

Błaszczak: Będą chcieli zalegalizować siłowe przejęcie telewizji publicznej

Szef klubu PiS Mariusz Błaszczak pytany w czwartek na konferencji prasowej o decyzję sejmowej komisji dot. Macieja Świrskiego ocenił, że jest to "próba przejęcia KRRiT uzasadniona dwoma działaniami".

Po pierwsze będą chcieli zalegalizować siłowe przejęcie telewizji publicznej w ten sposób, że wyłonią Krajową Radę Radiofonii i Telewizji usłużną im, jeżeli do tego dojdzie. Druga sprawa, to zamknięcie mediów niezależnych, mediów wolnych, bo przecież oni nie tolerują krytyki, a w mediach im podległych, usłużnych, krytyki rządu Donalda Tuska nie uświadczymy - przekonywał Błaszczak.

Czwarktową decyzję komisji skomentował również sam szef KRRiT.

W oświadczeniu opublikowanym w mediach społecznościowych napisał, że "to głosowanie jest kolejnym etapem kampanii nienawiści (...) i próbą domknięcia systemu". "Ale Polska nie cofnie się przed dyktaturą. Jest nowy prezydent. A ja nie zamierzam się poddać. Będę walczył o wolność słowa i pociągnięcie do odpowiedzialności sprawców zamachu na media publiczne, prawo i Konstytucję" - napisał przewodniczący KRRiT.