"Idziemy w kierunku przejęcia władzy w naszej ukochanej ojczyźnie (...). Wiemy, że partia polityczna jest tak silna, jak sondaże, jak wynik wyborczy, więc na razie mamy określony cel" - powiedział w Rozmowie o 7:00 w internetowym Radiu RMF24 poseł Konfederacji Grzegorz Płaczek. Polityk przyznał, że jego ugrupowanie, które w sondażach przekroczyło już 20 proc. poparcia, robi wszystko, by być jak najmocniejszym partnerem w ewentualnych rozmowach koalicyjnych. Udzielenie wotum zaufania rządowi Tuska Płaczek ocenił jako "kontynuację nieróbstwa".
Rozmowa rozpoczęła się od pytania o wczorajsze głosowanie ws. wotum zaufania dla gabinetu Donalda Tuska. Nikt w Konfederacji nie przyłożył wczoraj ręki do przetrwania rządu Donalda Tuska. Mamy jak najgorsze zdanie o tym rządzie - powiedział w Rozmowie o 7:00 w Radiu RMF24 poseł Konfederacji Grzegorz Płaczek. Wotum zaufania dla rządu Tuska to kontynuacja nieróbstwa - podkreślił gość Michała Zielińskiego.
Oczekiwałem przez półtora roku, że będziemy zarzucani ustawami, bo przecież takie były obietnice. Tych ustaw jest naprawdę jak na lekarstwo i obawiam się, że to jest po prostu kontynuowanie pewnej agonii gospodarczo-politycznej naszego kraju - dodał przewodniczący Klubu Konfederacji.
To, co się wczoraj wydarzyło, to oczywiście spektakl polityczny dla Polaków. Wynik był z góry przesądzony (...). Jestem przekonany, że głosowanie było z góry przesądzone, więc mnie osobiście nic nie zdziwiło - mówił gość RMF24. Prowadzący rozmowę zapytał, czy Konfederacja, notująca w kilku ostatnich sondażach zrealizowanych po II turze wyborów prezydenckich coraz większe poparcie, wolałaby, by doszło do przyspieszonych wyborów parlamentarnych czy może jednak woli poczekać?
Zupełnie nie patrzymy na to w ten sposób. Chcielibyśmy, by rząd w sposób odpowiedni i odpowiedzialnie prowadził swoją politykę. Dla nas kontynuowanie czegoś, co jest złe, nie jest dobrą informacją dla Polski. Jeśli coś nie jest dobrą informacją dla Polski, to w sposób naturalny nie jest to również dobra informacja dla Konfederacji - podkreślił Grzegorz Płaczek.
Polityk Konfederacji dodał, że jego ugrupowanie "ciężko pracuje na coraz wyższe poparcie". Marzeniem każdej partii, która chce spełniać swoje postulaty polityczne i realizować swój program, jest oczywiście umacnianie się na scenie politycznej, więc jeżeli będziemy dalej kontynuować tą swoją drogę, to liczymy na to, że w kolejnym rozdaniu i przy kolejnej okazji, kiedy to Polacy będą wybierać swoich przedstawicieli do parlamentu, będzie nas znacznie więcej niż obecnie - powiedział gość RMF24.
Idziemy w kierunku przejęcia władzy w naszej ukochanej ojczyźnie (...) Wiemy, że partia polityczna jest tak silna, jak sondaże, jak wynik wyborczy, więc na razie mamy określony cel, a potem będziemy się zastanawiać, co dalej - przekonywał polityk Konfederacji.
Zdajemy sobie sprawę, że wiele partii politycznych zostaje w pewnym momencie wobec wyboru z kim dzierżyć władzę. I zdajemy sobie sprawę, że taki moment może nadejść. Jesteśmy otwarci na rozmowę ze wszystkimi środowiskami (...). Widzimy, jak to nie gra w obecnej koalicji i nie chce popełnić tego typu błędów - powiedział Grzegorz Płaczek.
Ten rząd nigdy w mojej ocenie nie powinien był powstać, dlatego że programy wyborcze partii składowych często wykluczają i wiele razy byłem świadkiem - a siedzę w sali sejmowej obok posłów, chociażby z PSL-u - jak niektórym z tych posłów drży ręka, kiedy muszą głosować, zwłaszcza za trudnymi ustawami - przekonywał gość Michała Zielińskiego.
Na pytanie prowadzącego rozmowę o ewentualną współpracę np. z Koalicją Obywatelską, poseł Konfederacji odparł, że jego ugrupowanie "chciałoby przejąć władzę i wprowadzić realne zmiany". Mogę potwierdzić, że robimy wszystko, by być jak najmocniejszym partnerem do ewentualnych rozmów koalicyjnych w przyszłości, jeśli takie się pojawią - dodał. Nie chciałbym jednak składać żadnych deklaracji, odnośnie tego, z kim Konfederacja chciałaby w przyszłości zmieniać Polskę - dodał.
Polityk zapytany o przewidywania prezydentury Karola Nawrockiego i współpracę z rządem Donalda Tuska odpowiedział, że z pewnością następca Andrzeja Dudy "będzie chciał realizować swoje postulaty". Jeśli będzie tak, że będzie dotrzymywał słowa z kampanii wyborczej i nic się nie zmieni, to z pewnością ta współpraca nie będzie prosta, bo jednak w wielu kluczowych kwestiach, nie tylko światopoglądowych, ale również politycznych, gospodarczych, wizja państwa pomiędzy nowo wybranym prezydentem a dotychczasowym rządem się rozjeżdża - przekonywał.
W czwartek odbędzie się dodatkowe posiedzenie rządu, na którym ministrowie zajmą się m.in. wskaźnikami makroekonomicznymi będącymi podstawą budżetu na 2026 r. Michał Zieliński zapytał Grzegorza Płaczka, skąd w sytuacji coraz większego deficytu w budżecie państwa brać pieniądze na wydatki.
Jesteśmy rzeczywiście w dosyć trudnej sytuacji w 2025 r. Przypomnę, że deficyt budżetowy wyniesie niemal 290 miliardów złotych. To są pieniądze, które wydajemy, a których nie mamy. A wszystko wygląda na to, że nie mamy pomysłu, w jaki sposób ograniczyć te wydatki - wyliczał gość RMF24.
Wczoraj premier chwalił się, ile pieniędzy z budżetu państwa poszło, chociażby na program 500 plus, in vitro i na inne programy socjalne. I trzeba się zastanowić, które z tych programów socjalnych są niezbędne obecnie, w jaki sposób możemy ograniczyć wydawanie pieniędzy - powiedział polityk Konfederacji.