W stadninie w Janowie Podlaskim padła kolejna klacz należąca do żony perkusisty zespołu "The Rolling Stones" - Shirley Watts. 16-letnia Amra zdechła w nocy z piątku na sobotę – informuje „Dziennik Wschodni”. Informację potwierdził prezes stadniny Marek Skomorowski.

W stadninie w Janowie Podlaskim padła kolejna klacz należąca do żony perkusisty zespołu "The Rolling Stones" - Shirley Watts. 16-letnia Amra zdechła w nocy z piątku na sobotę – informuje „Dziennik Wschodni”. Informację potwierdził prezes stadniny Marek Skomorowski.
Araby ze stadniny w Janowie Podlaskim /Andrzej Rybczyński /PAP

Shirley Watts chce zabrać z Janowa Podlaskiego swoje ostatnie dwa konie: Pietę i Augustę. Jej klacz Amra padła z piątku na sobotę. Wobec zaobserwowanych objawów, klacz została przetransportowana do kliniki SGGW w Warszawie. Po operacji nie wytrzymała. Wstępna diagnoza to skręt jelit - powiedział Skomorowski w rozmowie z "Dziennikiem Wschodnim".

Pomimo natychmiastowej pomocy weterynaryjnej oraz niezwłocznego transportu do specjalistycznej kliniki w Warszawie klaczy nie udało się uratować - poinformowała Agencja Nieruchomości Rolnych.

Prokurator Agnieszka Kępka z Prokuratury Okręgowej w Lublinie powiedziała PAP, że sprawa padłej klaczy Amry została dołączona do śledztwa prowadzonego przez tę prokuraturę, dotyczącego przestępstwa niegospodarności, jakiego miały się dopuścić poprzednie władze stadniny.

Według dotychczasowych ustaleń, klacz została przewieziona do kliniki koni SGGW w Warszawie, tam poddana została operacji, ale nie udało się jej uratować. Prawdopodobną przyczyną śmierci była martwica jelit. Dokładne przyczyny wyjaśni sekcja zwłok, która będzie zarządzona - zaznaczyła Kępka.

Wcześniej Amra urodziła ogiera. Amra od momentu porodu, który odbył się 24 marca, była pod stałym nadzorem. Obecnie trwa postępowanie, mające na celu wyjaśnienie okoliczności zgonu klaczy - napisano w oświadczeniu ANR.

Shirley Watts, żona perkusisty zespołu "The Rolling Stones" kupiła klacz w Janowie w 2008 roku za 340 tysięcy euro. Amra przebywała w stadninie w ramach dzierżawy.

Druga klacz w ciągu ostatnich tygodni

W podobnych okolicznościach i z podobnych powodów 17 marca padła klacz Preria, która w ramach dzierżawy przebywała w Stadninie Koni Janów Podlaski. Jak informowała wtedy Agencja Nieruchomości Rolnych, stało się to "w wyniku nagłego zachorowania" i "pomimo natychmiastowej pomocy weterynaryjnej oraz niezwłocznego transportu do specjalistycznej kliniki, klaczy nie udało się uratować". Sprawa padnięcia Prerii również została dołączona do śledztwa prowadzonego przez Prokuraturę Okręgową w Lublinie.

Obie klacze - Preria i Amra - należały do stadniny koni Halsdon Arabians, której właścicielką jest stała bywalczyni dorocznej aukcji koni arabskich Pride of Poland w Janowie Podlaskim Shirley Watts. Oba konie zostały niegdyś kupione przez Watts właśnie na aukcjach w Janowie.

Członek zarządu stadniny Mateusz Leniewicz-Jaworski podczas konferencji prasowej po śmierci klaczy Preria tłumaczył, że została ona wydzierżawiona "w grupie klaczy, aby Janów Podlaski dochował się od niej potomstwa". Nie ujawnił, jakie konsekwencje przewiduje umowa dzierżawy w przypadku śmierci konia. To jest tajemnica handlowa - zaznaczył Leniewicz-Jaworski.

W październiku 2015 roku w podobnych okolicznościach, z powodu skrętu jelit, padła inna utytułowana klacz janowskiej stadniny - Pianissima.

Śmierć Pianissimy, której wartość Agencja Nieruchomości Rolnych wyceniła na 3 mln euro, była jednym z powodów odwołania ze stanowiska długoletniego szefa stadniny Marka Treli. Dopuszczenie do śmierci klaczy było - w ocenie ANR - przejawem braku nadzoru weterynaryjnego.

Prezesi stadnin koni arabskich: Marek Trela z Janowa Podlaskiego i Jerzy Białobok z Michałowa oraz inspektor ds. hodowli koni Anna Stojanowska zostali zdymisjonowali przez prezesa ANR 19 lutego. Decyzja ta spotkała się z oburzeniem środowiska w kraju i za granicą, wiele krytycznych głosów padło ze strony polityków opozycji i mediów.

(az)