Polskie MSZ nie ma oficjalnych informacji na temat listopadowej wizyty w Polsce komisji Parlamentu Europejskiego, badającej sprawę tajnych więzień CIA – dowiaduje się RMF FM. Listę potencjalnych świadków ustaliła jednak korespondentka RMF FM.

Informacje, jakie Krzysztof Zasada usłyszał w MSZ, są jedynie nieoficjalne, bo wciąż nie ma oficjalnego pisma z Parlamentu Europejskiego. Do resortu docierają jedynie sygnały o wizycie i osobach, które w czasie jej trwania miałyby zostać przesłuchane. Mówi się o byłych i obecnych ministrach, posłach, a także dziennikarzach. W Warszawie nie wiadomo jednak, kto konkretnie miałby to być.

Czego nie wie MSZ, udało się ustalić korespondentce RMF FM. Lista potencjalnych kandydatów na zeznających jak na razie liczy 10 osób – w trakcie przesłuchań mogą do niej zostać dopisane kolejne nazwiska. Na razie są na niej członkowie obecnego rządu, np. szefowa dyplomacji Anna Fotyga czy koordynator specsłużb Zbigniew Wassermann, są też byli ministrowie, jak również dziennikarze, np. redaktor „Gazety Olsztyńskiej”, który pisał o lotnisku w Szymanach, gdzie mogły lądować samoloty CIA z więźniami na pokładzie.

Jak dowiedział się w MSZ reporter RMF FM, śledczy PE mieli się już zapowiedzieć w Niemczech, gdzie nikt nie chce z nimi rozmawiać, i w Wielkiej Brytanii – gdzie do rozmów wyznaczono jedną osobę.

Podobnie może być, jeśli dojdzie do wizyty w Polsce. Delegaci PE mają bowiem jedynie „mandat kurtuazyjno-polityczny”. Będziemy z nimi współpracować, chociaż nie mamy obowiązku – mówią przedstawiciele resortu. Współpraca jednak będzie możliwa o tyle, o ile nie będzie kolidowała z zajęciami ewentualnych świadków.

Takie sygnały, płynące z Warszawy, zostaną w Brukseli odebrane prawdopodobnie jako przyznanie się do winy. Postawa MSZ może dziwić – wszak sprawa dotyczy poprzedniej władzy. Trudno więc zrozumieć, dlaczego rządowy raport na temat więzień CIA wciąż jest tajny. To rodzi podejrzenia, że mamy coś do ukrycia. A Bruksela zaapelowała do państw członkowskich o współpracę i przekazanie wszystkich informacji.

Sprawa „czarnych punktów” zaczęła żyć nowym życiem po oświadczeniu amerykańskiego prezydenta George’a Busha, który potwierdził, że część podejrzanych o terroryzm przetrzymywano w tajnych więzieniach poza USA.