Zbigniew Chlebowski co najmniej dwa tygodnie będzie lizał w samotności polityczne rany po aferze hazardowej. Tak przynajmniej szepczą koledzy słynnego „Zbyszka” z Platformy Obywatelskiej.

Dzisiejsze sejmowe posiedzenie mogłoby być dobrym pretekstem dla posła, by wyjść z ukrycia. Jednak Chlebowski nie skorzystał z nadarzającej się okazji. Jeszcze nie jest gotowy, ale nie tylko na zderzenie z mikrofonami i kamerami, ale także na spotkanie z kolegami z klubu. W polityce tak już jest, że ci, którzy jeszcze niedawno wystawali z kwiatami w długich kolejkach przed gabinetem, by złożyć przewodniczącemu życzenia, dziś na pytania o Chlebowskiego odpowiadają: „nie wiem”, „proszę nie pytać” i szybko odchodzą.

Są jednak nieliczne wyjątki. To jest w tej chwili jego ogromny problem, jak z twarzą się znaleźć przed nami wszystkimi. To jest realny problem. Minie jeszcze tydzień, dwa, a najdłużej miesiąc i Chlebowski musi się pojawić - stwierdził Janusz Palikot.

Za jakiś czas musi się pojawić również drugi nieobecny poseł – Mirosław Drzewiecki. Teraz – jak mówią jego koledzy – próbuje zapomnieć o traumie w swoim domu na Florydzie. On czasem jednak czasem dzwoni i pyta, co słychać.