To sytuacja rodem z filmów Stanisława Barei. Są złodzieje, jest skradziony przedmiot, tylko okradzionej nie ma. Policjanci z Katowic tłumaczą, że wszystko działo się w błyskawicznym tempie, i nie wiedzą, dlaczego „zgubili” ofiarę napadu.

Do zdarzenia doszło w jednym z przejść podziemnych w mieście. Funkcjonariusze najpierw usłyszeli krzyk kobiety, a potem zobaczyli trzech uciekających mężczyzn. „Proszę się zgłosić na komisariat” – miał krzyknąć do kobiety jeden z policjantów i zaczął biec za napastnikami.

Rabusie wsiedli do taksówki. Biegnący policjanci nie daliby rady ich dogonić, ale na szczęście obok przejeżdżał patrol straży miejskiej. W ten sposób funkcjonariusze złapali bandytów. Skradziona biżuteria trafiła do policyjnego sejfu, a policja czeka na jakikolwiek sygnał od okradzionej kobiety.