Katalońscy poitycy zbierają siły przed jutrzejszymi wyborami do regionalnego parlamentu i rządu. To wybory o tyle ważne i nietypowe, że bez względu na wynik i tak zmienią życie regionu. Od tego, kto wygra zależeć będzie tylko jak bardzo.

Po raz pierwszy od czasów generała Franco Katalonią - najbogatszym regionem Hiszpanii - zamiast federacji ugrupowań narodowościowych mogą rządzić socjaliści. To właśnie oni prowadzą w przedwyborczych sondażach.

Zarówno kandydaci socjalistów, jak i rządzącej dotychczas koalicji obiecują polepszenie poziomu edukacji, jakości usług medycznych, budowanie tanich mieszkań dla młodych małżeństw, czy zwiększenie bezpieczeństwa.

Ich przywódca był burmistrzem Barcelony w latach poprzedzających olimpiadę. Zdaniem Katalończyków dobrze rządził miastem i dzięki niemu Barcelona stała się metropolią o światowej sławie.

Teraz zapowiada, że jeśli zwycięży, będzie dążył do większej autonomii dla regionu. Chce, by władze Katalonii miały więcej kompetencji, ale odsyłały do Madrytu mniej pieniędzy. Kandydat socjalistów chce, by Katalonia miała własne ambasady, reprezentację piłkarską i prawo do emisji znaczków pocztowych.

Wyniki wyborów będą znane jutro wieczorem.

12:40