Przed kampanią wyborczą politycy wysłali do stacji telewizyjnych i firm zajmujących się reklamą zewnętrzną sondujące zapytania co do wolnych miejsc i terminów. Firmy nie mają dla nich dobrych wieści - donosi "Puls Biznesu". Większość najlepszych kąsków na najbliższe tygodnie, zarówno na wizji, jak i na billboardach, już dawno zostało rozprzedanych.

W czasie trwania kampanii wyborczej nie będziemy więc bombardowani wizerunkami mężów stanu pod krawatem, ale jogurtów i proszków do prania.

W radiu czy internecie dobrą kampanię można uruchomić niemal z dnia na dzień. Ale najciekawsze outdoory zostały zajęte już w lutym - powiedział gazecie Daniel Lenarczyk, dyrektor zarządzający domu mediowego ZenithOptimedia.

Dla polityków może więc w maju zabraknąć miejsca, choć szacuje się, że podczas poprzednich wyborów prezydenckich i samorządowych w 2005 r. zostawili oni na billboardach 24 mln zł, a drugie tyle - w telewizji.

Najbardziej prawdopodobnym efektem szybkich wyborów będzie zdaniem analityków kilkunastoprocentowy wzrost cen miejsc na billboardach w czerwcu. Podobna może być skala wzrostu w cennikach stacji telewizyjnych.