Tkwiłem w chorym układzie prezydenta - tak Janusz Kaczmarek kwituje podejrzenia korupcyjne i zarzuty o udział w przecieku dotyczącym akcji CBA w ministerstwie rolnictwa. Byłem zafascynowany Lechem Kaczyńskim - wyjaśnił były szef MSWiA - dodając że to prezydent poznał go z Ryszardem Krauze.

Nie łączy mnie żaden układ biznesowy z Ryszardem Krauze. Nie jestem gwarantem ani ochroną żadnego układu - oświadczył Janusz Kaczmarek przed kancelarią premiera. Jeżeli ja jestem w jakimś układzie, to do tego układu mnie zaproszono - mówił Kaczmarek, dodając, że zaprosił go prezydent Lech Kaczyński, który go poznał z Ryszardem Krauze.

Kaczmarek wystąpił w roli ofiary - człowieka, którego zatrzymano, ponieważ obawiano się tego, co wie i co jeszcze może powiedzieć. Były szef MSWiA twierdzi, że nie było przypadkiem, iż trafił w ręce ABW na dzień przed przesłuchaniem byłego szefa policji Konrada Kornatowskiego. Chciano obniżyć moją wiarygodność - grzmiał Kaczmarek. Zaprzecza też: Chcę tutaj powiedzieć w sposób jednoznaczny – nie jestem i nie byłem źródłem przecieku.

Janusz Kaczmarek nadal domaga się powołania komisji śledczych. Atakuje Zbigniewa Ziobro. Zarzuca mu, że ten chce ukryć prawdę o nieprawidłowościach w swoim resorcie, o których mówił Kaczmarek. Dopytuje, dlaczego Ziobro, który mówi, że tez chce komisji śledczej nie zgadza się na jej powołanie. Odpowiedź jest jawna i jednoznaczna – ponieważ ta komisja odsłoniłaby szereg kulisów, ciemnych kulisów obecnie rządzących.

Zdaniem Kaczmarka tylko komisja śledcza jest w stanie wyjaśnić kulisy ostatnich wydarzeń. Przed jej obliczem nie będzie słowa przeciwko słowom, ale twarde fakty, bilingi, dokumenty, które jak twierdzi były prokurator krajowy, są w zasięgu ręki. Trzeba tylko po nie sięgnąć.