"Joanna Mucha oddała się do dyspozycji premiera Donalda Tuska" - taką informację przekazał na Twitterze rzecznik rządu Paweł Graś. W środę szef rządu ma przedstawić wnioski z kontroli w Ministerstwie Sportu i Narodowym Centrum Sportu. Inspekcja została zlecona w związku z kompromitacją na Stadionie Narodowym i przełożeniem meczu Polska - Anglia.


Rzeczniczka Ministerstwa Sportu - Katarzyna Kochaniak - poinformowała, że szefowa resortu w poniedziałek spotkała się z Donaldem Tuskiem. Minister Mucha oddała się do jego dyspozycji, standardowo, jak każdy minister w takiej sytuacji. Miało to związek z kontrolą, jaką zlecił w ministerstwie premier Tusk. Nic mi nie wiadomo, aby była mowa o dymisji bądź odwołaniu pani minister - powiedziała. 

W środę szef rządu ma przedstawić wnioski z kontroli w Ministerstwie Sportu i Narodowym Centrum Sportu. Inspekcja została zlecona w związku z kompromitacją na Stadionie Narodowym i przełożeniem meczu Polska - Anglia. Rzecznik rządu, który był gościem Kontrwywiadu RMF FM, powiedział, że "sprawa na pewno nie rozejdzie się po kościach". Z raportu sporządzonego po kontroli w resorcie sportu i NCS wynika, że problemem podczas organizacji meczu Polska-Anglia był brak jednego organizatora, podmiotu, który czułby się w pełni odpowiedzialny za podejmowanie decyzji. Niby wszystko było w porządku, a coś nie zagrało. Efektem raportu muszą być zmiany organizacyjne, które uniemożliwią podobną sytuację w przyszłości - mówił o problemach z dachem i zalaną murawą. Zaznaczy także, że o ewentualnych zmianach personalnych premier poinformuje osobiście.  

Miała być maskotką, jest ciężarem?

Jeden ze współpracowników Tuska powiedział dziennikarce RMF FM, że Joanna Mucha nie rozumie sportu. Właściwie niby mamy ministra, a tak naprawdę go nie mamy - skomentował. Dodał, że być może to ostatni moment na pozbycie się z rządu kobiety, która miała być maskotką, a jest ciężarem. Podczas wizyty w Bukareszcie zamiast skupić się na wystąpieniu, które miał wygłosić, premier wydzwaniał do Warszawy, próbując ustalić winnych "dachowej wpadki". Mucha nie była jednak w stanie odpowiedzieć na pytania. Później pojawiła się informacja, że w resorcie sportu zjawi się kontrola.

Kto odpowiada za kompromitację?

Cały czas trwa szukanie winnych kompromitacji na Stadionie Narodowym. Polski Związek Piłki Nożnej wskazuje na NCS, które - zdaniem piłkarskiej centrali - jako gospodarz obiektu powinno zapewnić odpowiednie warunki rozegrania spotkania. Dlatego - jak dowiedział się reporter RMF FM - związek zażąda ponad milion złotych odszkodowania od resortu Muchy. Chodzi o straty, jakie poniósł PZPN w związku z przełożeniem na kolejny dzień meczu Polska - Anglia. NCS twierdzi, że apelowało o zasunięcie dachu, ale ostateczną decyzję podjął delegat FIFA po konsultacji z przedstawicielami obu ekip. W środę Donald Tusk ma przedstawić wnioski z kontroli w Ministerstwie Sportu i Narodowym Centrum Sportu.

Boisko pod wodą

Zaplanowany na ubiegły wtorek na godzinę 21 mecz eliminacji mistrzostw świata Polska - Anglia nie odbył się z powodu złego stanu murawy na Stadionie Narodowym. Po kilkugodzinnych opadach deszczu boisko było nasiąknięte wodą, a w kilku miejscach powstały olbrzymie kałuże. Sędziowie, po trzykrotnej wizytacji murawy, wraz z delegatem technicznym FIFA uznali, że w takich warunkach nie można grać i zdecydowali o przełożeniu meczu na środę na godzinę 17.