Szefowa Polskiej Akcji Humanitarnej Janina Ochojska około godz. 14 nie została wpuszczona do budynku parlamentu, gdzie protestują osoby niepełnosprawne i ich opiekunowie.

Funkcjonariusze Straży Marszałkowskiej przed biurem przepustek powiedzieli: "nie mamy informacji, że pani może wejść".

Ja pamiętam takie zasieki - ale nie z rąk, tylko z różnych barier - kiedy próbowaliśmy się dostać do oblężonego Sarajewa i w oblężonym Sarajewie czy Groznym byłam niejednokrotnie. Sejm jest tak oblężony, że nie sposób się tam dostać, chyba wrócę z jakimś konwojem humanitarnym - powiedziała Ochojska.

Jest mi przykro. Jestem obywatelką Polski, patriotką, osobą niepełnosprawną i uważam, że mam prawo wejść do tych ludzi i powiedzieć im: słuchajcie, niepełnosprawność to jest tylko coś, co się przydarza, z tym można żyć. Ale żeby można było z tym żyć, trzeba walczyć o swoje prawa. I o te prawa dzisiaj walczymy i chciałabym móc to robić razem z tymi ludźmi, ale niestety uniemożliwiono mi to - powiedziała.

Mam jedną prośbę do niepełnosprawnych i rodziców. Walczcie do końca, nie odpuszczajcie, teraz albo nigdy - oświadczyła szefowa PAH. Mnie 62 lata życia z niepełnosprawnością nauczyły tego, żeby nie odpuszczać sobie i różnych możliwości, które się stwarzają. Gdybym odpuściła, dzisiaj by mnie tutaj z państwem nie było. (...) Trzeba nauczyć władzę tego, że ludzie nie przychodzą tutaj protestować dla zabawy. (...) Oni walczą o swoją godność - dodała.

Ochojska zwracała uwagę, że rząd znalazł pieniądze na wyprawkę szkolną, a jednocześnie wskazuje, że nie ma ich na spełnienie oczekiwań protestujących niepełnosprawnych. Ja sobie nie wyobrażam, żeby rodzice i opiekunowie osób niepełnosprawnych wyszli z Sejmu bez spełnienia ich postulatów - powiedziała.

Dodatek na rehabilitację dla osób niepełnosprawnych, zwłaszcza z ciężkimi niepełnosprawnościami, jest niezwykle ważny, bo on pozwoli tym ludziom sprawniej wyjść do świata, chodzi o to, żeby nie żyli w zamknięciu. Ale muszą być stworzone miejsca, gdzie osoby ze sprzężonymi niepełnosprawnościami mogą codziennie się rehabilitować, wyjść z domu, mogą tam przebywać, mogą do nich przychodzić ludzie, żeby mogli żyć wśród nas - powiedziała, odnosząc się do postulatu protestujących w Sejmie.

Zaznaczyła, że rodzice osób niepełnosprawnych zdecydowali się na protest, ponieważ boją się o przyszłość swoich dzieci. Osoby niepełnosprawne chcą być tak samo kochane jak każdy z nas. A jak zabraknie rodziców, kto ich będzie kochał? Kto będzie nimi się opiekował? I dlatego ci rodzice tak uparcie razem ze swoimi dziećmi protestują, bo boją się o przyszłość; nie ma tej przyszłości - mówiła Ochojska.

Jak podkreśliła, miała nadzieję, że marszałek Sejmu Marek Kuchciński zdecyduje o wpuszczeniu jej do parlamentu. Bardzo żałuję, panie marszałku. Traci pan, a my nie tracimy, bo osiągniemy to, czego chcemy - powiedziała.

Z Ochojską przed budynkiem Sejmu spotkało się dwóch protestujących niepełnosprawnych - Adrian Glinka i Jakub Hartwich. Szefowa PAH spotkała się również przed Sejmu z paraolimpijką Karoliną Hamer.

Z szefową PAH na wejście do parlamentu oczekiwali senatorowie PO. Bogdan Klich powiedział, że niewpuszczenie Ochojskiej to skandal. Tak naprawdę za sprawą marszałka Kuchcińskiego i władz PiS-u z upadkiem polskiej demokracji - mówił.

Janina Ochojska-Okońska urodziła się 12 marca 1955 roku w Toruniu. Studiowała astronomię na Uniwersytecie Mikołaja Kopernika. W PRL-u angażowała się w działalność opozycyjną. Cierpi na chorobę Heinego-Medina. Jak wspomina, to właśnie z powodu swojej niepełnosprawności trafiła do Francji, a wkrótce rozpoczęła współpracę z Fundacją EquiLibre.

Działalność Ochojskiej została doceniona m.in. Krzyżem Komandorskim Orderu Odrodzenia Polski, Odznaką Honorową Bene Merito, Legią Honorową Francji, Orderem Ecce Homo.

Polska Akcja Humanitarna działa od grudnia 1992 roku, początkowo jako polski oddział francuskiej Fundacja EquiLibre, a od grudnia 1994 r. pod obecną nazwą. W 1992 roku Janina Ochojska zaczęła organizować konwoje z darami dla mieszkańców Sarajewa. Dziś PAH skupia się przede wszystkim na niesieniu długofalowej pomocy w różnych częściach świata.

Protest opiekunów osób niepełnosprawnych i ich podopiecznych trwa od 18 kwietnia. Protestujący zgłaszali dwa postulaty - zrównania renty socjalnej z minimalną rentą z tytułu niezdolności do pracy oraz wprowadzenia dodatku "na życie", zwanego też "rehabilitacyjnym" dla osób niepełnosprawnych niezdolnych do samodzielnej egzystencji po ukończeniu 18. roku życia w kwocie 500 złotych miesięcznie; zaproponowali, by dodatek był wprowadzany krocząco: od września 2018 roku 250 zł, od stycznia 2019 roku - dodatkowo 125 zł i od stycznia 2020 roku również 125 zł.

Protestujący uważają, że dotychczas zrealizowano jeden z ich postulatów. Chodzi o podniesienie renty socjalnej do 100 proc. kwoty najniższej renty z tytułu całkowitej niezdolności do pracy. Zgodnie z ustawą, którą podpisał w poniedziałek prezydent, renta socjalna wzrośnie z 865,03 zł do 1029,80 zł.

Prezydent podpisał również ustawę wprowadzającą szczególne uprawnienia w dostępie do świadczeń opieki zdrowotnej, usług farmaceutycznych i wyrobów medycznych dla osób ze znacznym stopniem niepełnosprawności. Zdaniem autorów ustawy (posłowie PiS) spełnia ona jeden z postulatów protestujących w Sejmie i przyniesie gospodarstwom z osobą niepełnosprawną miesięcznie około 520 zł oszczędności. Innego zdania są protestujący, którzy uważają, że ustawa to "wydmuszka" i nie realizuje ich żądań w sprawie dodatku.

(az)