Po zniesieniu kontroli na granicach tony odpadów trafiają do Polski. „Rzeczpospolita” alarmuje, że śmieci wręcz zalewają przygraniczne miejscowości.

Plastikowe folie i odzież w belach, zużyte opony, złom i odpady komunalne to najczęściej wwożone śmieci. Tylko na południowym odcinku granicy polsko-niemieckiej od stycznia udaremniono przywóz 40 ton odpadów. W całym kraju Straż Graniczna złapała 16 transportów.

Na przywożeniu śmieci z Niemiec zarabiają zazwyczaj polscy przedsiębiorcy, którzy fałszują listy przewozowe albo wiozą inne odpady niż te, na które mają pozwolenie głównego inspektora ochrony środowiska. Nie odstraszają ich grzywny - od 50 tys. do 300 tys. zł.

Śmieci jednak nie jadą na składowiska. Ci, którzy je przywożą, płacą od 100 do 1000 zł mieszkańcom przygranicznych wsi za ich przechowanie lub spalenie w piecach. Porzucane odpady mogą spowodować podwyżki cen wywozu nieczystości. Przy granicy to już niemal pewne.