Lewicowa opozycja dostała najwięcej głosów w wyborach do Parlamentu Europejskiego – wynika z nieoficjalnych jeszcze rezultatów. To bolesna porażka dla rządzącej koalicji, ale premier zwraca uwagę na pozytywy. Dziś głosują Czesi i Irlandczycy.

W wyborach do Parlamentu Europejskiego wzięło udział znacznie więcej osób, niż 5 lat temu. To dobry znak - ludzie nie odwracają się od wspólnoty Europejskiej. - mówi Jan Peter Balkenende. Frekwencja wyniosła 39,1 procent i była najwyższa w ciągu 15 lat, podczas których odbywały się wybory do PE.

Dominującym tematem kampanii była obecność holenderskiego 1400-osobowego kontyngentu w Iraku i - jak pisze AP - antywojenne sentymenty mogły spowodować przechylenie szali na korzyść opozycji. Oczekuje się, że dziś rząd przedłuży termin powrotu holenderskich sił z Iraku. Wcześniej planowano, że stanie się to 15 lipca.

Holandia jest jedynym krajem, który podaje wstępne wyniki głosowania w wyborach do PE, co może narazić ten kraj na pociągnięcie go do Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości za - jak nazywa to Bruksela - złamanie europejskiego prawa wyborczego. Holendrzy będą mieli w PE 27 przedstawicieli. Wczoraj przedstawicieli do Parlamentu Europejskiego wybierali też Brytyjczycy, dziś kolej na Irlandczyków i Czechów, jutro na Włochów, Łotyszy i Maltańczyków. W niedzielę ma zagłosować reszta mieszkańców UE.