W piątek o godzinie 21:00 czasu polskiego odbędzie się nadzwyczajne posiedzenie Rady Bezpieczeństwa ONZ, zwołane na wniosek Polski. To historyczny moment - po raz pierwszy nasz kraj samodzielnie zainicjował spotkanie w tym trybie, domagając się międzynarodowej reakcji na ostatnie wydarzenia, jakie miały miejsce w Polsce.
Spotkanie odbędzie się w formule briefingu, co oznacza, że głos zabierze także przedstawiciel najwyższych władz ONZ - najczęściej jest to sekretarz generalny lub jego zastępca.
Wniosek Polski o zwołanie nadzwyczajnego posiedzenia został poparty przez państwa europejskie, a formalnie spotkanie zwołała Korea Południowa, która we wrześniu przewodniczy Radzie Bezpieczeństwa ONZ.
To wyraźny sygnał, że sprawa ma wymiar nie tylko regionalny, ale i globalny. Polska, choć już wcześniej wielokrotnie była współwnioskodawcą spotkań dotyczących m.in. sytuacji na Ukrainie, tym razem wystąpiła jako główny inicjator.
Wciąż nie wiadomo, kto będzie reprezentował Polskę podczas piątkowego posiedzenia. Tradycyjnie jest to stały przedstawiciel RP przy ONZ, jednak w wyjątkowych okolicznościach w przeszłości głos zabierali również minister spraw zagranicznych lub nawet prezydent. Decyzja w tej sprawie nie została jeszcze podjęta.
Szef polskiej dyplomacji, wicepremier Radosław Sikorski, podkreślił wagę nadchodzącego spotkania. Jak zaznaczył, celem jest "przyciągnięcie uwagi całego świata do tego bezprecedensowego ataku rosyjskich dronów na państwo członka nie tylko ONZ-u, ale i Unii Europejskiej i NATO".
Występowałem w przeszłości przed Radą Bezpieczeństwa ONZ i wydaje mi się, że to się niosło, nasze argumenty się przebijały. Jeszcze nie zdecydowaliśmy, kto będzie mówił w imieniu Polski - powiedział Radosław Sikorski w RMF FM.
Wiceszef MSZ Marcin Bosacki poinformował, że w spotkaniu nie weźmie udziału minister sparw zagranicznych Radosław Sikorski.


