Zbyt duża wiara we własne siły, nieznajomość języków obcych i realiów krajów, do których jeździmy - to podstawowe przyczyny kłopotów Polaków za granicą. Takie grzechy główne polskich turystów wyliczają nasi konsulowie.

Zarzuty te dotyczą jednak nie tylko osób wypoczywających za granicą, ale także tych, którzy wyjeżdżających z Polski za pracą. Konsul z Londynu Dariusz Adler twierdzi, że w wielu przypadkach wyjazdy są nazbyt spontaniczne. Kierujemy się zasadą „jakoś to będzie”.

Nie przygody, a koszmaru doświadczyło wielu Polaków, którzy przed wyjazdem do pracy w Hiszpanii, nie poznali tamtejszych zwyczajów i przepisów tam obowiązujących.

Hiszpan przy swoim temperamencie i sprycie namawia Polaka, który na migi się z nimi dogaduje, żeby nie podpisywać umowy o pracę, ale dogadać się ustnie, bo to też jest przewidziane przez hiszpański kodeks pracy – opowiada konsul z Barcelony Dorota Kobierowska. Dlatego też bardzo często Polacy z pracowników stają się tanią siłą roboczą – dodaje.

Dyplomaci radzą więc: poznajmy miejsce, w które jedziemy, i się ubezpieczmy.