W wielkopolskim Gnieźnie, po 15 latach od wbicia pierwszej łopaty na placu budowy – otwarto dziś nowe skrzydło szpitala Pomnik Chrztu Polski. Nowoczesny budynek ma siedem kondygnacji. Docelowo będzie w nim 200 łóżek dla pacjentów, a na dachu będą mogły lądować śmigłowce Lotniczego Pogotowia Ratunkowego. Oprócz części ratunkowej w budynku są: nowoczesna porodówka, oddział położniczy, chirurgia, kardiologia, pracownie diagnostyczne i oddział intensywnej opieki medycznej. W przypadku tego ostatniego – jest jednak sporo znaków zapytania. Lekarze obawiają się, że w najbliższej przyszłości będzie świecił pustkami. Powód: braki kadrowe wśród anestezjologów.

Kiedy w minioną środę dyżur lekarzy pracujących na OIOM-ie dobiegał końca, okazało się, że nie ma kto ich zmienić. O tym, że w grafiku widnieje poważna luka, medycy z oddziału informowali dyrekcję. Jak zapewniają w rozmowie z reporterem RMF FM, zrobili to z dużym wyprzedzeniem. Nie udało się jej jednak załatać, a nikt z kończących dyżur nie mógł zostać w pracy na kolejne godziny. Podjęto decyzję o ewakuacji pacjentów. Było ich pięciu, z których trzech w stanie stabilnym. Zostali ostatecznie rozwiezieni do innych szpitali, a oddział intensywnej opieki medycznej de facto zawiesił działalność na kilka dni.

Lekarze obawiają się, że takie sytuacje będą się powtarzać, zwłaszcza jeśli zwiększy się liczba łóżek i pacjentów wymagających intensywnej terapii w nowym gmachu. Nie ma tyle personelu lekarskiego, żeby móc zapewnić właściwe leczenie i opiekę - mówi jeden z naszych rozmówców, który chce pozostać anonimowy. Na dyżurze zgodnie z wymogami musi być minimum dwóch lekarzy. Jeden specjalista intensywnej terapii, a drugi przynajmniej po drugim roku specjalizacji. Powinien być jeszcze trzeci, dedykowany stricte do zabezpieczenia bloku operacyjnego - tłumaczy. Dodaje, że dotychczas bywało tak, że wszystkie trzy obszary zabezpieczał ostatecznie jeden lekarz specjalista. 

"Jesteśmy na granicy wydolności"

O ewakuację oddziału intensywnej opieki medycznej zapytaliśmy w wielkopolskim oddziale Narodowego Funduszu Zdrowia, który zażądał wyjaśnień od dyrekcji placówki w związku z przeprowadzoną 9 czerwca ewakuacją.

Z naszych informacji wynika, że po kilku godzinach szpital rozwiązał problem, zapewniając opiekę lekarza anestezjologa. Sytuacja, w której oddział nie dysponował odpowiednią liczbą personelu, trwała kilka godzin, po czym praca w placówce wróciła do normy. (...) Wymogi dotyczące zapewnienia minimalnej liczby personelu na oddziałach szpitalnych określają rozporządzenia dotyczące standardu anestezjologicznego oraz tzw. rozporządzenia "koszykowe". Według nich w Szpitalu Chrztu Polski w Gnieźnie powinno dyżurować jednoczasowo dwóch anestezjologów. W związku z pandemią ministerstwo zdrowia zwolniło szpitale z obowiązku zapewnienia kadry lekarsko-pielęgniarskiej zgodnie z przywołanymi przepisami. O liczbie personelu na dyżurze decyduje dyrektor placówki, który ma obowiązek zabezpieczyć ciągłość udzielania świadczeń oraz zapewnić bezpieczeństwo zdrowotne pacjentów na oddziałach szpitalnych - wyjaśniła Marta Żbikowska Cieśla, rzeczniczka wielkopolskiego NFZ.

Dyrektor placówki przyznał dziś jednak w rozmowie z RMF FM, że OIOM wrócił do pracy dopiero wczoraj. Intensywna terapia zaczęła wczoraj funkcjonowanie, ale rzeczywiście cały czas jesteśmy na granicy wydolności - mówił dyrektor medyczny szpitala Mateusz Hen. 

Jak udało nam się nieoficjalnie ustalić, na oddziale intensywnej opieki medycznej działają obecnie tylko dwa łóżka, które i tak stanowią wyłącznie bufor przed transportem pacjenta do innego szpitala i są zabezpieczeniem na wypadek, gdyby stan któregoś z chorych w placówce gwałtownie się pogorszył. Zarządzający placówką zapewniają, że zdają sobie sprawę z powagi problemu i deklarują chęć jego rozwiązania.

Jest to bardzo trudny proces. Szpitale dookoła tak naprawdę konkurują, jeśli chodzi o kadrę medyczną. Jest przy tym granica ekonomiczna płacy, którą można zaoferować, a tak naprawdę jest to główny bodziec. Mam nadzieję, że zyskamy teraz dodatkowy argument - nowoczesnego miejsca pracy i uda nam się tych ludzi pozyskać - tłumaczy dyrektor medyczny szpitala Mateusz Hen.

"Covid pokazał, jak słaba jest służba zdrowia w Polsce"

Swoją obawę o zapewnienie ciągłości dyżurów wyraża też starosta gnieźnieński, ale w dniu otwarcia nowego gmachu szpitala nie deklaruje konkretnych działań co do uzupełnienia braków kadrowych. Jest to sytuacja niebezpieczna i potrzebne są rozwiązania systemowe, bo już sytuacja samego Covidu pokazała, jak słaba jest służba zdrowia w Polsce - tłumaczy Piotr Gruszczyński. Trzeba rozmawiać, trzeba tę kadrę pozyskiwać i zdajemy sobie sprawę, że jesteśmy w dość trudnej sytuacji, ale biorąc pod uwagę sprawność tego młodego dyrektora Grzegorza Sieńczewskiego wierzę, że jego zdolność negocjacyjna spowoduje, że to zabezpieczenie w naszym szpitalu będzie - dodaje.

Na razie jednak szpital musi się opierać o kadrę pięciu specjalistów anestezjologów, którą dysponuje, rozdzielając ich na dyżury w OIOM i na bloku operacyjnym. Nie wszyscy z nich pracują w szpitalu każdego dnia. Część dzieli swoją pracę również między inne placówki medyczne. Lekarze, z którymi rozmawialiśmy alarmują więc, że to zbyt mała liczba osób, by zapewnić ciągłość dyżurów przez całą dobę, siedem dni w tygodniu. 

Polityczne faux pas podczas otwarcia. Poseł PiS pcha się do mikrofonu

Zanim przecięto wstęgę przed wejściem do nowego gmachu szpitala, jak zawsze podczas tego rodzaju uroczystości był czas na przemówienia i podziękowania. Uczestników otwarcia powitał dyrektor medyczny placówki Mateusz Hen, który wskazał na liczne korzyści płynące z otwarcia budynku dla pacjentów i personelu. Dodał, że budynek, w którym wszystkie oddziały mieszczą się dotychczas - ma już 130 lat. O zarządzaniu placówką medyczną opowiedział jej dyrektor administracyjny Grzegorz Sieńczewski, a informacje o procesie inwestycyjnym, trwającym łącznie przez kilka kadencji miejscowego samorządu powiatu uzupełnił starosta gnieźnieński Piotr Gruszczyński.

Kiedy prowadzący uroczystość po przemówieniu projektanta budynku Grzegorza Sadowskiego, poprosił o głos duchownego przedstawiciela Prymasa Polski, przed kapłana idącego do mikrofonu niespodziewanie wszedł nieproszony o to poseł PiS z ziemi gnieźnieńskiej Zbigniew Dolata. Polityk nie stronił od przytyków wobec obecnej dyrekcji placówki, dotyczących zarządzania szpitalem. Wymienił też z imienia i nazwiska wszystkie osoby zaangażowane w inwestycję, w tym poprzednią starostę powiatu gnieźnieńskiego Beatę Tarczyńską z PiS. Wyliczył też źródła finansowania szpitala, wspominając, że część pieniędzy na budowę udało się pozyskać z budżetu centralnego. Po jego słowach głos ponownie zabrał obecny starosta, tłumacząc zebranym, że zależało mu na uniknięciu politycznego zabarwienia uroczystości. Przeprosił też za faux pas ze strony posła PiS.

Po uroczystym otwarciu nowego skrzydła szpitala Pomnik Chrztu Polski na poszczególnych oddziałach ruszą przygotowania do przyjęcia pierwszych pacjentów, w tym pełna dezynfekcja pomieszczeń. Pierwsi chorzy w nowym budynku mają zostać ulokowani za 3 tygodnie.

Opracowanie: