Na "liście śmierci" było jeszcze kilka nazwisk właścicieli kantorów z całej Polski – to ustalenia krakowskich prokuratorów, którzy zakończyli śledztwo w sprawie gangu „kantorowców”. Trzej bandyci zostali oskarżeni o zabicie pięciu osób i usiłowanie zabicia kolejnych dwóch. Grozi im dożywocie. Do lubelskiego sądu trafił już akt oskarżenia w tej sprawie.

Wśród ich ofiar są między innymi mieszkańcy Piotrkowa, Kraśnika oraz małopolskich Myślenic. Dla mnie jako policjanta to jest najbardziej zastanawiające w tej sprawie. Te zabójstwa były zupełnie niepotrzebne. Sprawcy najpierw dokonywali zabójstwa, a dopiero później sprawdzali, czy te pieniądze faktycznie są czy ich nie ma. Szczególna patologia, szczególny rodzaj zwyrodnienia. Zastanawiam się, czy rzeczywiście kara dożywotniego wiezienia, o jest ta kara, na którą sprawcy w tym przypadku zasługują. Wydaje mi się ona lekko niewystarczająca - mówi małopolski komendant policji Andrzej Rokita.

Bandytów zatrzymano ponad rok temu po kolejnym morderstwie właścicieli kantoru w Myślenicach. Reporterzy RMF FM jako pierwsi ujawnili, że to właśnie ta grupa odpowiada za serię brutalnych napadów na kantory. Schemat napadów był zawsze taki sam.

Najpierw chodziło o to, by wyeliminować ofiarę, a później dokonać sprawdzenia, czy przenosiła ona jakieś środki finansowe, które nadawały się do zabrania - powiedziała RMF FM prokurator Katarzyna Płończyk. Według naszych informacji, śledztwo udało się zakończyć m.in. dzięki wyjaśnieniom jednego z podejrzanych, który współpracuje z prokuraturą.