Prawie cztery miesiące po podpisaniu przez Polskę i Stany Zjednoczone porozumienia o współpracy obronnej i zwiększeniu amerykańskiej obecności wojskowej w Polsce, nad Wisłą wciąż stacjonuje tyle samo - czyli cztery i pół tysiąca - amerykańskich żołnierzy.

Polska miała zainwestować w budowę baz wojskowych, w których mieli pojawić się dodatkowi żołnierzy armii Stanów Zjednoczonych. W tej chwili - jak dowiedział się reporter RMF FM - prace trwają tylko w jednym miejscu.

Najbardziej zaawansowane są we Poznaniu, gdzie powstaje Wysunięte Dowództwo Dywizyjne, które ma koordynować działania amerykańskich wojsk na wschodniej flance NATO.

Reporter RMF FM Grzegorz Kwolek pytał ministerstwo o to, jakie działania zostały wykonane i jaki był ich koszt. Resort nie odpowiedział.

W pozostałych miejscach - jak informuje Centrum Operacyjne Ministerstwa Obrony - prowadzone są "intensywne prace planistyczne". Chodzi o bazy w Drawsku Pomorskim, Wrocławiu-Strachowicach, Łasku, Powidzu i Lublińcu.

Zgodnie z porozumieniem w Polsce miałoby pojawić się co najmniej tysiąc amerykańskich żołnierzy więcej.  MON nie informuje gdzie i kiedy przyjadą.

Prezydenci Andrzej Duda i Donald Trump podpisali porozumienie na temat pogłębiania współpracy obronnej 23 września w Nowym Jorku. Zgodnie z dokumentem w Drawsku Pomorskim ma znaleźć się Centrum Szkolenia Bojowego, we Wrocławiu-Starachowicach siedziba lotniczej bazy załadunkowo-wyładunkowej, a w Łasku ma stacjonować eskadra dronów. W Powidzu ma stacjonować batalion bojowego wsparcia logistycznego, a w Lublińcu ma być wspólna baza sił specjalnych.

ZOBACZ RÓWNIEŻ: Brytyjczycy szykują się do wycofania swoich wojsk z Iraku?