Ministerstwo Spraw Wewnętrznych i Administracji uruchomiło nową aplikację "Gdzie się ukryć", która ma pomóc Polakom znaleźć najbliższe miejsca schronienia w razie zagrożenia. Niestety, jak informuje dziennikarz RMF FM Krzysztof Berenda - aplikacja ma spore problemy i wielu miejsc nie da się wyszukać.

  • Aplikacja "Gdzie się ukryć" ma wskazywać miejsca ochrony ludności na terenie całego kraju.
  • W bazie znajduje się około 70 tys. obiektów, takich jak tunele, stacje metra czy piwnice.
  • Aplikacja ma liczne błędy: nie działa geolokalizacja, wyszukiwanie miejscowości oraz wyświetlanie miejsc schronienia.
  • Brakuje informacji o pojemności i stanie technicznym schronów.
  • Twórcy tłumaczą, że aplikacja powstała w bardzo krótkim czasie.
  • Więcej informacji z Polski i świata znajdziesz na RMF24.pl.

Ministerstwo Spraw Wewnętrznych i Administracji oficjalnie zaprezentowało aplikację "Gdzie się ukryć", która ma pomóc obywatelom w szybkim odnalezieniu najbliższych miejsc schronienia na wypadek zagrożenia. Narzędzie dostępne jest pod adresem gdziesieukryc.pl i obejmuje mapę całej Polski z zaznaczonymi punktami schronienia oraz ich adresami.

Według zapewnień szefa resortu, Marcina Kierwińskiego, w aplikacji znalazło się około 70 tysięcy obiektów - od tuneli, przez stacje metra, po piwnice.

Problemy techniczne od pierwszego dnia

Mimo ambitnych założeń już od pierwszych godzin działania aplikacji występują w niej poważne problemy. Aplikację testował reporter RMF FM Krzysztof Berenda.

Nie działa prawidłowo geolokacja... Nie działa wyszukiwanie wielu miejscowości. Nie wyświetla się większość miejsc schronienia. A jak jakieś się już wyświetli, to pokazuje błędne dane - relacjonuje nasz dziennikarz.

Dodatkowo w aplikacji brakuje kluczowych informacji o pojemności i stanie technicznym poszczególnych schronów, co może być istotne w sytuacji realnego zagrożenia.

Twórcy tłumaczą pośpiech

Oddaliśmy teraz jak najbardziej funkcjonalną aplikację. Ona w bardzo szybkim tempie powstawała. Tak naprawdę to było trzy miesiące wytężonej pracy małego zespołu ludzi - tłumaczył Komendant Państwowej Straży Pożarnej nadbrygadier Wojciech Kruczek.