W ostatnim czasie można zaobserwować znaczne ograniczenie ilości europejskich symboli w Pałacu Prezydenckim. Prezydent Kaczyński, który zaliczany jest do frontu unijnych sceptyków, najwyraźniej postanowił usunąć „drażniące” oko flagi.

W poprzedniej kadencji o europejskie flagi można się było dosłownie potykać, teraz zostały tylko dwie – przed wejściem do pałacu i w sali kolumnowej. W innych miejscach nie ma potrzeby wystawiania europejskich flag - podkreśla minister Maciej Łopiński.

Przewietrzenie pałacu z żółtych gwiazdek na niebieskim tle nie powinno jednak nikogo dziwić. Lech Kaczyński znany jest ze swojego niechętnego stosunku do Unii Europejskiej. Wystarczy zwrócić uwagę na fakt, jak dobrze nasz prezydent czuł się w siedzibie prezydenta Czech na Hradczanach, gdzie nie ma ani jednej unijnej flagi. Waclav Klaus otwarcie powiedział, że na dachu jego rezydencji flaga UE nie ma czego szukać.

Obaj panowie bardzo szybko więc znaleźli wspólny język i wspólnie podkreślali, że unijna konstytucja przyniosłaby zbyt dalekie ingerencje i raczej nie ma szans na jej ratyfikację.

Po Lechu Kaczyńskim nikt nie spodziewał się wybuchu euroentuzjazmu, ale sprzeczne sygnały płynące z Polski wprowadzają lekkie zamieszanie na europejskich salonach. Prezydent – sceptyk, minister MSZ – entuzjasta, a premier gdzieś po środku – taki unijny miks.