"Czy wino powinno być drogie, aby było dobre? Pewnie nie, ale co myśleć o tym, że parze królewskiej zaserwowano trunek za 12 euro?" - zastanawia się francuski dziennik "Le Soir". I nawiązuje do zeszłotygodniowej wizyty króla Belgii Filipa I i jego małżonki - królowej Matyldy w Polsce.

"Czy wino powinno być drogie, aby było dobre? Pewnie nie, ale co myśleć o tym, że parze królewskiej zaserwowano trunek za 12 euro?" - zastanawia się francuski dziennik "Le Soir". I nawiązuje do zeszłotygodniowej wizyty króla Belgii Filipa I i jego małżonki - królowej Matyldy w Polsce.
Wizyta w Polsce króla Belgii Filipa i królowej Matyldy /Jacek Turczyk /PAP

Jak informuje "Le Soir", prezydent Duda na bankiecie poczęstował królewską parę winem Tauzinat l'Hermitage Saint-Émilion Grand Cru, rocznik 2011 roku. To trunek kosztujący zaledwie 12 euro. Gazeta podkreśla jednak, że protokół nie precyzuje, jakim winem wypada, a jakim nie wypada podejmować króla. 

Ekspert serwisu Vins du Soir Eric Boschman stwierdza, że wybór tańszego wina pokazuje, iż Polska, podobnie jak inne kraje europejskie, oszczędza. I dodaje: Nie mam nic przeciwko zaserwowanemu winu. Jest dobre, adekwatnie do ceny. Zaznacza jednak, że "brakuje wystawności", a częstowanie napojem alkoholowym za 12 euro byłoby stosowne w przypadku podejmowania w domu bliskiego przyjaciela, a nie pary królewskiej. 

Inny ekspert jednak zdecydowanie chwali wybór niedrogiego wina. Serwowanie droższego wina to podejście konserwatywne i nieryzykowne: możemy być pewni, że trunek zasmakuje - twierdzi Marc Roisin. Dodaje, że wyszukanie dobrego, choć tańszego wina wymaga więcej zachodu. To przejaw większego szacunku wobec gości -  stwierdza.

"Le Soir"

(mal)