Rotawirusy i zła pogoda, to one są winne sezonowemu problemowi na oddziałach pediatrycznych - twierdzi Ministerstwo Zdrowia. W szpitalach w całej Polsce brakuje miejsc na oddziałach dziecięcych, a mali pacjenci leżą często na korytarzach. Z NFZ płynie do placówek za mało pieniędzy. To jednak nie jedyny problem - twierdzi profesor Alicja Chybicka, przewodnicząca Polskiego Towarzystwa Pediatrycznego.

Najtrudniejszą rzeczą będzie odtworzenie zamkniętych już oddziałów pediatrycznych, pozyskanie kadry na te oddziały - mówi Chybicka. Z panią profesor rozmawiała reporterka RMF FM Barbara Zielińska:

Takie przypadki, jak to 6-miesięczne dziecko gdzieś w Słupsku, które umarło jeżdżąc od Annasza do Kajfasza, bo nie było go gdzie położyć, staną się nagminne - ostrzegała profesor Chybicka.

Ministerstwo zdrowia tłumaczy tymczasem, że nie ma powodów do paniki, ponieważ przepełnione dziecięce oddziały to tylko sezonowy problem: Średnio rocznie np. w Warszawie, obłożenie szpitali pediatrycznych i wykorzystanie łóżek to jest 57 procent - mówi rzecznik resortu Jakub Gołąb. Szybko jednak przyznał, że kwestią polskiej pediatrii trzeba się zająć na poważnie: Konsultanci krajowi i konsultanci wojewódzcy monitorują tę sytuację i będziemy się spotykać w przyszłym tygodniu, żeby zobaczyć co można w sposób systemowy naprawić.

Spotkanie odbędzie się w przyszły wtorek. Oprócz tego – jak dowiedziała się reporterka RMF FM Kamila Biedrzycka – jeszcze w tym miesiącu w ministerstwie ruszy departament matki i dziecka, który w sposób szczególny otoczy opieką maluchy i ich mamy. Od samych zapowiedzi jednak miejsc w szpitalach nie przybędzie. Czekamy więc na skuteczne działania.