Funkcjonariusze Centralnego Biura Śledczego i policjanci z Bydgoszczy zatrzymali porywaczy, którzy uprowadzili mężczyznę z domu w Osięcinach niedaleko Włocławka. Trzech przestępców wpadło w Toruniu, jeden na ulicach Płocka. Kidnaperzy podawali się za policjantów.

Dramat w Osięcinach w województwie kujawsko-pomorskim rozegrał się 13 maja późnym wieczorem. Pięciu mężczyzn weszło do domu udając mundurowych, po czym wyciągnęli pistolety - najprawdopodobniej atrapy - i sterroryzowali mieszkańców. Kiedy ich obezwładnili, zabrali się do plądrowania domu. Ukradli biżuterię, pieniądze i telefon komórkowy - informuje Kamila Ogonowska z Komendy Wojewódzkiej Policji w Bydgoszczy.

Następnie bandyci zmusili jednego z domowników, by wyszedł z nimi, zapakowali go do samochodu i uciekli. Wyrzucili go z auta w okolicach Wojewódzkiego Szpitala Zespolonego w Toruniu. Rannemu w nogę mężczyźnie pomogli przechodnie.

Piąty nadal na wolności

Początkowo policjanci wytypowali dwóch podejrzanych. Ich tropy wiodły do Płocka i Torunia. Ostatecznie pierwsi porywacze wpadli już trzy dni po napadzie i uprowadzeniu. Na jednej z ulic Płocka kryminalni zatrzymali 39-latka, natomiast w jednym z mieszkań przy ul. Kraszewskiego w Toruniu 55-latka - mówi Kamila Ogonowska. Kolejni dwaj przestępcy zostali ujęci nazajutrz, również w Toruniu. Zdaniem policjantów, zatrzymanie piątego jest tylko kwestią czasu.

Wszyscy bandyci odpowiedzą za udział w zorganizowanej grupie przestępczej, rozbój z niebezpiecznym narzędziem, porwanie i podszywanie się pod policjantów. Mężczyźni zostali już tymczasowo aresztowani, grożą im co najmniej 3 lata więzienia. Górną granicę kary ustali prokurator.