Obywatelski wniosek o przeprowadzenie ogólnokrajowego referendum w sprawie reformy edukacji został skierowany do komisji ustawodawczej - zdecydował Sejm. Za takim rozwiązaniem opowiedziało się 441 posłów. Nikt nie był przeciw, dwaj posłowie wstrzymali się od głosu. W nocy z wtorku na środę podczas sejmowej debaty nad wnioskiem, wszystkie kluby opozycyjne opowiedziały się za przeprowadzeniem referendum.

Dziś - przed głosowaniem wniosku PiS - o skierowanie obywatelskiego projektu ws. przeprowadzenia referendum edukacyjnego do komisji ustawodawczej, marszałek Sejmu Marek Kuchciński powiedział, że w takiej sytuacji są dwie możliwości: albo odrzucenie w ogóle wniosku, albo skierowanie go do komisji.

Do referendum edukacyjnego nie dojdzie. To tylko pozory - ostrzegają posłowie opozycji po sejmowym głosowaniu. Według nich, obywatelski wniosek ws. referendum, utknie w komisji ustawodawczej na wiele tygodni. Dlatego PSL apelowało o wyznaczenie konkretnego terminu posiedzenia komisji. W tym kontekście padała data 6 lipca. Marszałek Sejmu nie poddał jednak tego wniosku pod głosowanie.

Nietrudno sobie wyobrazić, że po skierowaniu projektu do komisji ustawodawczej jej przewodniczący, poseł PiS nie będzie prowadził merytorycznej pracy, czym skutecznie zablokuje na kilka miesięcy albo i do końca kadencji przeprowadzenie referendum - powiedział Krzysztof Paszyk z PSL. I  wnioskował, aby Sejm zobowiązał komisję ustawodawczą do przygotowania i przedstawienia uchwały o przeprowadzenie referendum do 6 lipca 2017 roku.

Z kolei posłanka Nowoczesnej Katarzyna Lubnauer wnioskowała o przerwę i zaproszenie do Sejmu wnioskodawców referendum. Zwracała uwagę, że nie uczestniczą w posiedzeniu, więc nie mogą odpowiadać na pytania posłów, przed głosowaniem. Ten wniosek również nie został poddany pod głosowanie.

W kampanii wyborczej Prawo i Sprawiedliwość obiecywało, że będzie słuchać Polaków, że będzie przeprowadzać referenda. Rodzice, dziadkowie, nauczyciele zebrali prawie milion podpisów - przypomniała Krystyna Szumilas (PO). Według niej "zmarnowane zostały już dwa miesiące", bo debata nad wnioskiem obywatelskim mogła zostać przeprowadzona zaraz po złożeniu wniosku obywatelskiego w Sejmie. Oceniła też, że, choć w piątek jest już zakończenie roku szkolnego, to nadal nie jest za późno na wyrażenie zgody przez Sejm o przeprowadzenie referendum. Zdaniem Szumilas wystarczy, by marszałek ogłosił przerwę w obradach by mogło się odbyć posiedzenie komisji ustawodawczej i wniosek wrócił pod obrady izby tego samego dnia. Tak się stało w przypadku ogłoszenia referendum w sprawie wejścia Polski do Unii Europejskiej, tak się musi stać w przypadku referendum edukacyjnego - podkreśliła posłanka PO.

"Czy jest Pani/Pan przeciw reformie edukacji, którą rząd wprowadza od 1 września 2017 roku?"

Pomysłodawcą referendum ws. zmian w oświacie jest Związek Nauczycielstwa Polskiego. Pod obywatelskim wnioskiem zebrano ponad 910 tys. podpisów. Pytanie referendalne, na które mieliby odpowiedzieć Polacy, brzmi: "Czy jest Pani/Pan przeciw reformie edukacji, którą rząd wprowadza od 1 września 2017 roku?".

Zgodnie z reformą edukacji w miejsce istniejących pojawią się 8-letnie szkoły podstawowe, 4-letnie licea ogólnokształcące, 5-letnie technika i dwustopniowe szkoły branżowe; gimnazja zostaną zlikwidowane.

Reforma oświaty rozpocznie się od nowego roku szkolnego. Uczniowie kończący w tym roku klasę VI szkoły podstawowej staną się we wrześniu uczniami VII klasy szkoły podstawowej.

Broniarz: Jeszcze nie jest za późno, by odwrócić reformę edukacji

Podczas nocnej debaty w Sejmie z wtorku na środę, prezes Związku Nauczycielstwa Polskiego Sławomir Broniarz podkreślił, że reformę edukacji jeszcze można odwrócić. Jeszcze nie jest za późno, by odwrócić reformę edukacji, jest ona jeszcze tylko na papierze - mówił  przedstawiając obywatelski wniosek o przeprowadzenie ogólnopolskiego referendum. Wprowadzaniu reformy towarzyszyły kłamstwa, nieprawdy, powtarzane do tej pory. Towarzyszył chaos, zamęt, a jednocześnie wprowadzenie wszystkich w błąd. Ale nie jest tak, że kłamstwo sto razy powtórzone stanie się prawdą - powiedział prezes ZNP.

Według niego nieprawdą jest, że reforma została skonsultowana. Jak mówił, w uruchomionej przez MEN debacie "Rodzic - Uczeń - Nauczyciel" rodzice i uczniowie występowali jedynie w nazwie wydarzenia. Drugie kłamstwo według ZNP brzmi: "Dzieci nie zauważą różnicy". Pytają państwo często: "Gdzie byliście, kiedy Platforma wysyłała sześciolatki do szkół?". A ja pytam gdzie państwo są dzisiaj? Troszczyliście się o dzieci, kiedy miały sześć lat, gdzie państwa troska teraz? - mówił Sławomir Broniarz pod adresem twórców reformy. Jak zaznaczył, to są te same dzieci tylko o kilka lat starsze. Zarzucił MEN, że niszczy ich marzenia i plany, zaburza poczucie bezpieczeństwa i zaufanie do państwa.

Zalewska: Każda debata o edukacji jest ważna

Według minister edukacji Anny Zalewskiej "każda debata o edukacji jest ważna". Ale wtedy gdy dyskutujący posługują się manipulacją, nieprawdami, półprawdami i zwyczajnym kłamstwem jest niebezpieczna. Dlatego że wzbudza emocje i niepokoje - powiedziała szefowa MEN. Podkreśliła, że reforma edukacji jest m.in. "po to, by pokazać, żeby udowodnić społeczeństwu, że państwo nie jest teoretyczne; że prawo nie jest tylko na papierze; (...) że musimy pamiętać, że za rok, za dwa, za dziesięć, zmieni się rzeczywistość i trzeba ją dostosowywać do młodego człowieka".

Zdaniem minister, reforma jest po to, "by zauważyć, że w ciągu ostatnich kilkunastu lat dwa miliony dzieci zniknęły z systemu edukacji". Mamy dramatyczny niż demograficzny. Musimy budować szkołę na miarę wyzwań XXI wieku, ale w trosce również o nauczycieli, którzy za państwa kadencji tracili pracę - dodała Anna Zalewska, zwracając się do polityków PO.

(ug)