Rzesza ludzi niezastąpionych czy po prostu zbędni ludzie? Od jakiegoś czasu trwają dyskusje o konieczności odchudzenia naszego państwa. Mówi się o głośno synekurach, czyli dobrze płatnych stanowiskach niewymagających zbyt wielkiego wysiłku. Czy nie trzeba w końcu zlikwidować takich intratnych niepotrzebnych posad?

Rząd zaakceptował wczoraj wprawdzie projekt ustawy, która umożliwi likwidację 25 urzędów centralnych. Ale czy to wystarczy? I czy o to chodzi w odchudzaniu państwa. Z profesor Jadwigą Staniszkis - socjologiem, rozmawia nasza reporterka Beata Lubecka:

Beata Lubecka: Czy uda się rzeczywiście odchudzić administrację rządową? Czy nie będzie zbyt dużego oporu ze strony tak zwanych dołów partyjnych?

Jadwiga Staniszkis: Zobaczymy. Jeżeli poważne ośrodki zagraniczne mówią, że nasz wzrost w przyszłym roku będzie zerowy, to oznacza oczywiście większe bezrobocie i w tej sytuacji presja na zatrudnienie w państwie w administracji będzie jeszcze większa, to prawdopodobnie to się nie uda, ale jedną z niewielu zalet jaką dla mnie ma ten układ rządzący jest pewne wrażenie determinacji i jednak dość skoncentrowana, scentralizowana sytuacja w tej partii. Jak na razie Miller pokazywał, że potrafi kontrolować także swoje doły. Mam nadzieje więc, że odchudzi samorządy - gdybym ja to robiła to cięłabym przez pół - a po drugie radykalnie zracjonalizuje sferę skomercjalizowanych funduszy zajęciem środków, co państwo może zrobić, które są na ich kontach. Bo niektóre z nich, na przykład fundusz ochrony środowiska, albo spekulował na giełdzie, albo żył jak rentier z własnego konta. Tak że tutaj są rezerwy, to narusza interesy zaplecza klasy politycznej i samej tej klasy, ale trzeba to zrobić.

Beata Lubecka: Ale co zrobić wtedy z tą partią rozgoryczonych, którzy zostaną odsunięci od tych „konfitur” – jak to się mówi?

Jadwiga Staniszkis: Cztery lata to dużo czasu. Najwyżej się przegra wybory samorządowe, nie można mieć wszystkiego. Ale to jest kluczowy okres i jeżeli nie uda się załatać tej dziury – jeżeli inwestorzy uznają w końcu, że ryzyko tutaj jest zbyt duże, że pieniądze idą w dziurę tej redystrybucji, klientelizmu i marnotrawstwa – to co jest w ostatnim raporcie Unii – a pamiętajmy, że Unia patrzy na ręce, jak widać z tą agencją restrukturyzacji rolnictwa – widzi, że ta szara strefa pomiędzy pieniądzem publicznym a prywatnym to właśnie nasz sektor publiczny i dostrzegła tą patologię nareszcie, to po prostu zostaniemy w tyle i to będzie tragedia dla Polski. Tak że te reformy są konieczne i właśnie sfera administracji, jak jest w raporcie Unii, właśnie państwo, właśnie finanse publiczne – to jest ta sfera, której należy się przyjrzeć.

Foto RMF

22:00