Prezydent Stalowej Woli Andrzej Szlęzak chce zorganizować "symboliczny proces" dowódców Powstania Warszawskiego - informuje "Gazeta Wyborcza". "Proces" miałby się odbyć na początku października.

Jak pisze dziennik, Szlęzak - były działacz PiS - od dwóch lat bojkotuje włączanie syren w rocznicę wybuchu Powstania Warszawskiego. Mówi o nim, że "nie buduje w świecie obrazu Polski jako kraju, w którym myśli się racjonalnie i działa skutecznie". Teraz w oświadczeniu rozesłanym do dziennikarzy napisał: W każdym cywilizowanym państwie oficerowie odpowiedzialni za taką katastrofalną decyzję, jaką było wywołanie Powstania Warszawskiego, stanęliby przed sądem wojskowym. Trzeba, by teraz, gdy emocje opadły, sąd taki się odbył.

Nasz patriotyzm jest jednym z najbardziej wampirycznych na świecie, potrzebujemy rzeki krwi i góry trupów, żeby poczuć się Polakami. Ten model patriotyzmu żywił się Powstaniem Warszawskim i nadal się nim żywi. Teraz żywi się katastrofą smoleńską. Trzeba się stanowczo przeciwstawić takiemu modelowi patriotyzmu, nawet jeśli jest to kalanie świętości - twierdzi Szlęzak.

Wymyślił więc proces: trzyosobowe składy "oskarżycieli" i "obrońców", a także ława przysięgłych, która po dwudniowym procesie wyda "wyrok".

Szlęzak chce, by "obrońcami" byli przedstawiciele Muzeum Powstania Warszawskiego, ale tu mogą pojawić się problemy. Jeżeli zaproszenie będzie w takim tonie, jak oświadczenie, to raczej nie weźmiemy w tym udziału. Mam wrażenie, że prezydent robi "proces" przez zaciśnięte zęby, nie ma w tym lekkości. Widzę w tym zaciętość, a nie klasę. W teatrze nie będziemy uczestniczyć - zapowiada na łamach gazety Jan Ołdakowski, dyrektor muzeum.

Historyk, prof. Andrzej Friszke komentuje natomiast: To poniżanie historii, ludzi, którzy uczestniczyli w Powstaniu. Robienie "procesu" nie służy ani refleksji, ani docieraniu do prawdy. Służy temu, co w Polsce ostatnio jest powszechne - bitwie.

Również w samej Stalowej Woli pomysł się nie podoba. Zwracam się do Pana o natychmiastowe wycofanie się z haniebnej inicjatywy. Jednym z takich procesów pokazowych był proces szesnastu w Moskwie, w którym został skazany dowódca Powstania Warszawskiego Leopold Okulicki. Jeżeli więc chce Pan organizować takie pokazowe procesy, najlepszym miejscem na ich przeprowadzenie będzie Moskwa, a nie Stalowa Wola! - apeluje w liście do prezydenta radny PiS Lucjan Nadbereżny.

Szlęzak jednak krytyką się nie przejmuje. Twierdzi, że ma kilkudziesięciu chętnych do roli "oskarżycieli". Szuka "obrońców".