Palestyńskie powstanie będzie trwało, bez względu na cenę jaką trzeba będzie zapłacić - oznajmił jeden z liderów ruchu Fatah Jasera Arafata - Ahmed Hellas.

Hellas wypowiadał te słowa w momencie, gdy tysiące Palestyńczyków brało udział w pogrzebie palestyńskiego policjanta, który zabił izraelskiego żołnierza, ranił dwóch innych a następnie został zastrzelony. W trwającej już prawie dwa miesiące fali izraelsko-palestyńskiej przemocy zginęło około 240 osób, głównie Palestyńczyków. Nie ustają międzynarodowe wysiłki przywrócenia spokoju w regionie. Jutro na Bliski Wschód z kolejną misją mediacyjną ma powrócić wysłannik amerykańskiego prezydenta Dennis Ross. Dziś z kolei sytuacja na terenach Autonomii będzie tematem rozmów byłego prezydenta Izraela Ezera Weizmana z prezydentem Egiptu Hosni Mubarakiem. Będą oni rozmawiać o możliwym zawieszeniu broni.

Ezer Weizman i Hosni Mubarak obaj dawni piloci wojskowi przyjaźnią się ze sobą od ponad 20 lat, czyli od czasu gdy negocjowany był izraelsko-egipski układ pokojowy w Camp David. Z Weizmanem pojedzie do Egiptu bliski współpracownik premiera Izraela. Tymczasem w strefie Gazy i na Zachodnim Brzegu od piątku jest znacznie spokojniej. Palestyńczycy przestali ostrzeliwać jerozolimską dzielnicę Gilo i osiedle Psagot pod Ramallah. W tej chwili jedynie Hamas i dżihad islamski domagają się otwarcie kontynuowania zbrojnej walki z Izraelem. Jaser Arafat najwyraźniej zaczyna jednak szukać możliwości złagodzenia konfliktu.