Dwie osoby zginęły a ponad dwadzieścia zostało rannych w zamachu bombowym do którego doszło wczoraj w mieście Hadera w Izraelu. Za atak odpowiedzialne są władze Autonomii Palestyńskiej – twierdzą izraelskie władze i zapowiedziały odwet.

Do tragedii doszło na pełnej ludzi, handlowej ulicy miasta. Wybuch w momencie gdy autobus pełen pasażerów przejeżdżał obok zaparkowanego przy przystanku samochodu z trotylem. Zginęły dwie osoby a ponad 20 jest rannych. Stan wielu osób określany jest jako bardzo ciężki. Większość ofiar to pasażerowie autobusu. Prawdopodobnie za kierownicą samochodu pułapki siedział zamachowiec samobójca. Siła wybuchu była tak wielka, że odrzuciła autobus na wiele metrów. Zniszczone zostały okoliczne sklepy a z pobliskich domów wyleciały szyby. Zdaniem ekspertów, ataku dokonali islamiści z Hamasu. Rzecznik tej organizacji w Gazie wyraził już swe zadowolenie z zamachu. Premier Ehud Barak odpowiedzialnością obarczyły władze Autonomii Palestyńskiej. Szef izraelskiego rządu zapowiedział odwetu. Według Izraela palestyński przywódca Jaser Arafat nie panuje już nad sytuacją i swoimi podwładnymi. To kolejne ofiary na Bliskim Wschodzie. Wczoraj rano izraelscy żołnierze otworzyli ogień do dwóch palestyńskich samochodów. Zginęły cztery osoby. W starciach izraelsko-palestyńskich, trwających od końca września, zginęło już ponad 250 osób, w większości Palestyńczyków. Obie strony obarczają się wzajemnie winią się za zamieszki.

Tymczasem dziesiątki tysięcy zwolenników izraelskiej prawicy demonstrowało w Jerozolimie przeciwko polityce premiera Ehuda Baraka. Jest to największy taki protest od dwóch miesięcy, czyli od momentu wybuchu starć palestyńsko - izraelskich. Demonstracja przebiegała pod hasłem "Pozwólcie armii wygrać". Opozycja oskarża rząd Państwa Żydowskiego, że stosuje półśrodki w tłumieniu zamieszek. W rezultacie, jak uważają demonstranci, wojsko ma ograniczoną swobodę działania. "Musimy zabić wszystkich terrorystów, by zapewnić bezpieczeństwo ludności cywilnej" - powiedział przywódca prawicowej partii Likud - Ariel Szaron. To właśnie jego Palestyńczycy oskarżają bezpośrednio o sprowokowanie zamieszek. Wybuchły one 28 września w czasie wizyty Szarona na wzgórzu świątynnym w Jerozolimie. Od tego czasu zginęło już ponad 260 osób.

Z kolei w Nowym Jorku trwa nadzwyczajna sesja Rady Bezpieczeństwa Organizacji Narodów Zjednoczonych poświęcona konfliktowi palestyńsko-izraelskiemu. Spotkanie zwołano na wniosek Libii, kraju przewodniczącego grupie państw Arabskich w ONZ. Trypolis poprosił Radę o znalezienie sposobu ochrony Palestyńczyków przed armią Izraela oraz o wywarcie presji na Państwo Żydowskie, by nie stosowało odpowiedzialności zbiorowej za zamachy.

foto Robert Kalinowski RMF

01:25