Były car Bułgarii zamierza mimo wszystko uczestniczyć w wyborach. Przypomnijmy, że Trybunał Kasacyjny odmówił prawa do rejestracji ugrupowaniu Symeona II. Tym samym Sąd utrzymał decyzję niższej instancji. Była ona uzasadniana tym, iż statut Ruchu Narodowego "Symeon II" jest sprzeczny z konstytucją. Były car ostro skrytykował decyzję władz sądowniczych. Krytycznie ocenił też pośpiesznie przyjętą ordynację wyborczą.

Symeon zaznaczył, że szanuje decyzję władz sądowniczych, lecz nie powstrzyma ona rozwoju ruchu, do którego codziennie przyłączają się tysiące obywateli. "Ruch Narodowy „Symeon II” jest nieodwracalnym faktem w życiu społecznym" – powiedział były car. Zapewnił, że nie zamierza rezygnować z udziału w bułgarskim życiu politycznym i będzie walczyć "o nową moralność w polityce, o nowe rozwiązania gospodarcze i nowe dla Bułgarii idee".

Ogłaszając powstanie swego ruchu, Symeon krytykował bułgarskie władze. Zarzucał im korupcję i życie w luksusie, podczas gdy naród żyje w biedzie. Oświadczył też, że potrzebuje 800 dni władzy, by ludzie odczuli wyraźną poprawę warunków życia. Z opublikowanych wczoraj sondaży wynika, że Symoen może liczyć na 35, 40 procentowe poparcie. Natomiast dwie główne partie - Związek Sił Demokratycznych i opozycyjna Bułgarska Partia Socjalistyczna - popierane są przez 12-18 procent wyborców. Obserwatorzy nie wykluczają, że ugrupowania związane z Symeonem mogą uzyskać większość w przyszłym parlamencie. Wybory odbędą się 17 czerwca.

00:10