Stowarzyszenie Pacjentów "Primum Non Nocere" domaga się zbadania związku między partią brudnych strzykawek, a wzrostem przypadków zachorowań na sepsę w pierwszej połowie tego roku.

Zdaniem stowarzyszenia, sepsę wywoływały bakterie z rodziny meningokoków, które wcześniej nie pojawiały się masowo w naszym kraju.

Jak mówi szef stowarzyszenia, doktor Adam Sandauer, sprawą powinno się zająć Ministerstwo Zdrowia. Jego zdaniem trzeba jak najszybciej przeprowadzić badania bakteriologiczne i porównać kody genetyczne bakterii wywołujących sepsę i bakterii znalezionych w strzykawkach.

Gdyby się okazało, że rzeczywiście były to meningokoki, to ci którzy ucierpieli wówczas z powodu sepsy mają winnego - mówi Sandauer. Zarażeni mogliby wtedy domagać się zadośćuczynienia – uważa lekarz. Sprawa brudnych strzykawek to kolejny dowód na to – zdaniem doktora Sandauera - że polski pacjent traktowany jest jak obywatel trzeciego świata.

Jednak Waleria Hryniewicz, ekspert resortu zdrowia w dziedzinie epidemiologii i bakteriologii, uważa, że łączenie sprawy zabrudzonych strzykawek z sepsą jest nieuzasadnione. Nie ma żadnego związku między problemem strzykawek a zakażeniami meningokokowymi. Cechą ich szczególną jest to, że jedynym żywicielem czy gospodarzem ich jest człowiek i poza organizmem człowieka bardzo szybko giną - powiedziała.