"Audyt przeprowadzany przez nową kancelarię prezydenta (…) skutkuje wrzucaniem kwitów w przestrzeń medialną i w przestrzeń opinii publicznej zgodnie ze starą, ale nieładną metodą" - stwierdził w rozmowie z dziennikarzami były prezydent Bronisław Komorowski, odnosząc się m.in. do głośnej w ostatnich dniach sprawy wyposażenia jego biura. Część sprzętów ludzie Komorowskiego wypożyczyli - zgodnie z ustawą - od kancelarii prezydenta. "Te tak zwane kwity powodują, że na przykład prezydent jest pomawiany w internecie, w innych miejscach, że wyniósł, że ukradł, że zawłaszczył, że bezprawnie coś zrobił" - mówił Komorowski.

"Audyt przeprowadzany przez nową kancelarię prezydenta (…) skutkuje wrzucaniem kwitów w przestrzeń medialną i w przestrzeń opinii publicznej zgodnie ze starą, ale nieładną metodą" - stwierdził w rozmowie z dziennikarzami były prezydent Bronisław Komorowski, odnosząc się m.in. do głośnej w ostatnich dniach sprawy wyposażenia jego biura. Część sprzętów ludzie Komorowskiego wypożyczyli - zgodnie z ustawą - od kancelarii prezydenta. "Te tak zwane kwity powodują, że na przykład prezydent jest pomawiany w internecie, w innych miejscach, że wyniósł, że ukradł, że zawłaszczył, że bezprawnie coś zrobił" - mówił Komorowski.
Były prezydent Bronisław Komorowski /Jacek Turczyk /PAP

Podkreślił, że takie kwestie jak funkcjonowanie biura byłego prezydenta są "regulowane ustawą i zarządzeniami działającymi od lat". Działającymi w stosunku do wszystkich moich poprzedników, od gen. Jaruzelskiego poczynając, po Aleksandra Kwaśniewskiego kończąc - zaznaczył Komorowski.

Według niego, "dziwne jest psucie dobrych obyczajów". Rozumiem, że czasami są pokusy wyborcze, przed którymi stają politycy, ale chcę przypomnieć, że wybory się skończyły - stwierdził.

Ja również - nie ukrywam - po objęciu funkcji prezydenta, stałem przed pokusą, aby zaglądać, szukać w dokumentach, w rachunkach i pewnie znalazłoby się sporo spraw, które można by bardzo różnie, pewnie z niekorzyścią dla mojego poprzednika interpretować czy pokazywać. Ale tego rodzaju pokusy trzeba w sobie zwalczać, bo one psują dobry obyczaj albo uniemożliwiają utworzenie dobrego obyczaju politycznego - podkreślił Komorowski.

W jego ocenie, prezydent Andrzej Duda jest "odpowiedzialny za tworzenie lepszego albo gorszego obyczaju politycznego" - dlatego Komorowski wyraził nadzieję, że prezydent Duda "potrafi znaleźć sposób na powściągnięcie pokus toczenia niepotrzebnej wojny na kwity, tak jakby w dalszym ciągu toczyła się kampania wyborcza". Kampania się zakończyła. Ja dzisiaj jestem byłym prezydentem, a kiedyś byłym prezydentem będzie pan Andrzej Duda - zauważył.

O zniknięciu obrazów: Próba wiązania z tym prezydenta jest hańbiąca

Zdaniem Komorowskiego, "skandalem jest próba wykorzystania przeciwko byłemu prezydentowi kwestii ewentualnej kradzieży obrazu w jego kancelarii". Na zasadzie: ktoś ukradł zegarek, jemu ukradli zegarek, ale jest wmieszany w sprawę - ocenił.

W końcu września Kancelaria Prezydenta RP zawiadomiła prokuraturę, że w okresie prezydentury Bronisława Komorowskiego zaginęły dwa obrazy olejne: "Gęsiarka" Romana Kochanowskiego i "Bydło na pastwisku" nieustalonego malarza, a także rzeźba rycerza na podstawie marmurowej i miniwieża stereo produkcji japońskiej. Braki stwierdzono na podstawie spisu inwentaryzacyjnego z kwietniu 2014 roku. Stołeczna prokuratura wszczęła śledztwo w tej sprawie.

Nigdy chyba tego obrazu nie widziałem. Gdzieś był pewnie w pomieszczeniach urzędników, a próba wiązania tej kwestii nie z prokuraturą, tylko z byłym prezydentem wydaje mi się czynem absolutnie niegodnym - zaznaczył Komorowski.

Jakaś osoba, z jakichś powodów, miała dostęp do pomieszczenia któregoś z urzędników. Od tego jest policja i prokuratura, a nie polityka pomówień i sugestii, które dążą do tego, żeby z obrazem, który zginął z kancelarii, bo ktoś go ukradł, próbować wiązać prezydenta. To jest naprawdę próba hańbiąca i to jest nie w porządku - ocenił.

Nałęcz pokazał prezydenckie biuro

Prof. Tomasz Nałęcz, który był doradcą Komorowskiego, zaprezentował dziennikarzom biuro byłego prezydenta, które mieści się na warszawskim Starym Mieście w Pałacu Pod Blachą. Przypomniał, że biuro funkcjonuje na zasadach określonych w ustawie z 1996 roku o uposażeniu byłego prezydenta RP. Ustawa stwierdza wprost, że biuro funkcjonuje na zasadach analogicznych do biur poselskich czy senatorskich. Jest obowiązkiem kancelarii prezydenta wyposażyć to biuro - podkreślił Nałęcz.

Wyjaśnił, że przedmioty, które stanowią wyposażenie biura Komorowskiego, znajdowały się dotychczas w magazynach kancelarii prezydenta. Minister Jacek Michałowski miał do wyboru albo wyposażyć biuro w nowe meble, albo wziąć meble, które są na stanie kancelarii i są jej własnością - zaznaczył.

Biuro Komorowskiego ma 72 m kw. powierzchni i składa się z sekretariatu, gabinetu i aneksu kuchennego. Zgodnie z art. 4 ustawy o uposażeniu byłego prezydenta RP, byłemu prezydentowi na prowadzenie biura przysługują środki finansowe w wysokości i na zasadach określonych dla posłów otrzymujących środki finansowe na utworzenie, funkcjonowanie i finansowanie biura poselskiego.

Biuro prasowe warszawskiego Zamku Królewskiego informowało, że na biuro Komorowskiego wynajęto "dwupokojowy lokal o powierzchni 72,1 m kw., należący do zespołu pomieszczeń tzw. Apartamentu Jacka Ogrodzkiego w północnym skrzydle pałacu". Umowa najmu - jak podano - została podpisana 5 sierpnia i obowiązuje do 31 grudnia 2016 roku. Miesięczny czynsz wynosi 1968 zł brutto.

(edbie)