Napięcie na Bliskim Wschodzie wzrasta coraz bardziej. Władze Palestyńskiej Autonomii oznajmiły, że policja otrzymała pozwolenie na użycie broni by chronić demonstrantów przed kulami izraelskich żołnierzy. Egipt odwołał swego ambasadora z Izraela.

Sekretarz generalny władz Autonomii Ahmed Abdel-Rahman dodał, że poniedziałkowe izraelskie naloty odwetowe na Strefę Gazy były "ciosem w samo serce procesu pokojowego". O tym jak poważna staje się sytuacja może świadczyć również odwołanie przez Egipt swego ambasadora w Izraelu. "Egipt własnoręcznie pozbawia się roli mediatora w rokowaniach pokojowych" - tak skomentował decyzję Kairu izraelski minister spraw zagranicznych Szlomo Ben Ami. Jako powód podaje ciągłe starcia i izraelskie ataki na palestyńskie cele. Egipska państwowa agencja MENA przytacza wypowiedź ministra spraw zagranicznych Amra Moussy, który zapowiedział konsultacje w sprawie sytuacji na terenach palestyńskich z pozostałymi arabskimi krajami regionu. Moussa przypomniał również, że podczas październikowego posiedzenia Ligii Arabskiej w Kairze przyjęto rezolucję wzywającą państwa arabskie do zerwania stosunków z Izraelem, jeśli sytuacja na terenach Autonomii się nie poprawi. Według izraelskich władz wycofanie ambasadora oznacza, że Kair decyduje się na zmniejszenie swej roli w procesie pokojowym na Bliskim Wschodzie.

Rezydujący w Tel Awiwie ambasador odleci do Kairu dopiero jutro. Na razie nie wiadomo czy odwołany został jedynie na tak zwane konsultacje czy też nie wróci na swoją placówkę przez czas dłuższy. Warto przypomnieć, że w Tel Awiwie nie ma też od kilku tygodni ambasadora Jordanii. Jaser Arafat odwołał dziś w ostatniej chwili podróż do Kairu, gdzie prezydent Hosni Mubarak miał ostrzec go przed dalszą eskalacją. Jak powiedział Szlomo Ben Ami Izrael głęboko ubolewa z powodu zaskakującej decyzji Egiptu. Zaznaczył też, że nie zamierza odwoływać ambasadora Izraela z Kairu. Ben Ami jest tym bardziej zaskoczony, że zaledwie przedwczoraj były prezydent Izraela Ezer Weizman odwiedził w Kairze swojego przyjaciela prezydenta Mubaraka. Władze Autonomii wyraziły zadowolenie z decyzji Kairu. Poprzednim razem ambasador Egiptu wyjechał na dłużej z Tel Awiwiu w 1982 roku, gdy Izrael w ramach kampanii przeciw Palestyńczykom dokonał inwazji na Liban. Posłuchaj relacji z Tel Awiwu korespondenta RMF FM Elego Barbura:

Wcześniej palestyński przywódca Jaser Arafat poprosił Stany Zjednoczone o interwencję i powstrzymanie kolejnych izraelskich ataków na palestyńskie cele. Według saudyjskiego dziennika "Okaz", Jaser Arafat podkreślił, że USA muszą interweniować bardzo szybko jeśli nie chcą aby ich, i tak już nadwerężona reputacja bezstronnego mediatora, całkowicie legła w gruzach. Władze Izraela oskarżają o wczorajszy zamach bezpośrednio palestyńskie władze, a zwłaszcza bojówki Fatah Jasera Arafata. Jednak lider bojówek Tanzim Marwan Bargouthi zdecydowanie zaprzecza tym oskarżeniom, podkreślając jednocześnie, że Izraelowi nie uda się położyć kresu intifadzie: "Izraelskie ataki nie powstrzymają powstania. Intifada to wola palestyńskiego narodu, będzie więc nadal trwać, co więcej w najbliższych dniach antyizraelskie ataki się nasilą". W nocy ponownie doszło do starć. Izraelscy żołnierze zabili dwóch Palestyńczyków, którzy mieli przygotowywać kolejne zamachy.

foto RMF

00:00