Śledztwo w sprawie pożaru w Biebrzańskim Parku Narodowym zostało umorzone. W ubiegłym roku spłonęło ponad 5 tysięcy hektarów lasów, a biegli ustalili, że przyczyną było podpalenie w kilku miejscach. Mimo to nie udało się ustalić winnych.

Prokuratura Okręgowa w Białymstoku umorzyła śledztwo dotyczące okoliczności pożaru w Biebrzańskim Parku Narodowym. W kwietniu ubiegłego roku ogień strawił ponad 5 tys. hektarów terenów chronionych. Postępowanie umorzono, bo nie udało się ustalić sprawców podpalenia.

Postanowienie o umorzeniu śledztwa nie jest prawomocne; zaskarżyć je może park narodowy i kilkanaście osób fizycznych, których grunty lub nieruchomości były zagrożone tym pożarem - poinformował rzecznik białostockiej prokuratury Łukasz Janyst.

Pożar bagiennych łąk i lasu w tzw. basenie środkowym Biebrzańskiego PN wybuchł w drugiej połowie kwietnia 2020 roku. Trwał tydzień, akcję gaśniczo-ratowniczą zakończono 26 kwietnia. Był największym pożarem w historii tego parku; z danych ze zdjęć satelitarnych wynika, że ogień objął powierzchnię prawie 5,3 tys. hektarów. Park ostatecznie powierzchnię tę wyliczył na 5,5 tys. hektarów na terenie parku i jego otuliny.

W wielodniowej akcji wzięło udział w sumie ok. 1,5 tys. strażaków zawodowych i ochotników wspieranych m.in. przez żołnierzy obrony terytorialnej, służby parkowe i leśne czy okolicznych mieszkańców. Używano samolotów i śmigłowców Lasów Państwowych, policji i SG. Biegli powołani w śledztwie ocenili, że przyczyną było umyślne podpalenie w kilku miejscach.