Arabia Saudyjska, jeden z głównych sojuszników Stanów Zjednoczonych na Bliskim Wschodzie, zapowiedziała, że nie pozwoli Amerykanom na wykorzystanie swych baz do ewentualnej operacji przeciwko Irakowi. Nie udostępni ich, nawet jeśli akcja zbrojna będzie miała mandat ONZ.

Podporządkujemy się decyzji Rady Bezpieczeństwa ONZ i będziemy z Radą współpracować. Jednak jeśli chodzi o nasz udział w ewentualnej operacji, czy też wykorzystanie naszych baz, to zupełnie inna sprawa - powiedział szef saudyjskiej dyplomacji Saud Al Faisal. Dodał, że Arabia opowiada się za politycznym rozwiązaniem konfliktu.

Arabia Saudyjska wprawdzie od początku sugerowała, że nie użyczy swych baz do ewentualnego ataku na Irak, jednak w lecie można było odnieść wrażenie, że stanowisko królestwa się zmieniło. Teraz Arabia znów wróciła do punktu wyjścia.

Niemożność skorzystania z saudyjskich baz podczas ewentualnej operacji przeciwko Irakowi będzie dla Amerykanów pewnym utrudnieniem, ale nie przeszkodą nie do pokonania. Baza Prince Sultan jest bowiem najnowocześniejszym tego typu obiektem w regionie i stanowi niezależne centrum dowodzenia. Amerykanie, przewidując jednak, że Saudyjczycy mogą się nie zgodzić, już kilka miesięcy temu zaczęli intensywnie rozbudowywać swą bazę w Katarze.

Stosunki między Riyadem a Waszyngtonem są napięte już od jakiegoś czasu. Saudyjczycy coraz częściej protestują przeciwko obecności amerykańskich wojsk stacjonujących na terytorium ich kraju. Z drugiej strony zaufanie Ameryki do regionalnego sojusznika znacznie zachwiało się po zamachach z 11 września. Aż 17 z 19 pilotów zamachowców było Saudyjczykami.

Foto: RMF

21:20