Policyjne patrole, śmigłowce nieustannie kontrolujące przestrzeń powietrzną, 15 tys. agentów służb bezpieczeństwa, opustoszałe ulice, restauracje i sklepy - tak na dzień przed szczytem G8 wygląda francuskie Evian. Nie przeszkadza to jednak antyglobalistom - demonstrują w sąsiednim Annemasse.

Ci, którzy chcieliby dostać się do Evian, muszą uzbroić się w cierpliwość. Najpierw będą musieli pokonać 25 punktów kontrolnych. Służby bezpieczeństwa robią wszystko, by nie wpuścić do miasta nikogo, kto nie powinien tam być. Nawet 12 tys. mieszkańców miasteczka musi mieć specjalne plakietki, które zezwalają im na pobyt w Evian.

To, że miasto jest niedostępne, nie przeszkadza antyglobalistom. W leżącym w pobliżu Evian miasteczku Annemasse doszło do starć policji z grupą kilkuset osób protestujących przeciwko szczytowi: Bush – zabójca - krzyczeli demonstrujący.

Grupa antyglobalistów zaatakowała lokalną

siedzibę Francuskiej Partii Socjalistycznej. Obrzuciła także kamieniami funkcjonariuszy. Policja użyła gazu łzawiącego. Na razie nie ma doniesień o rannych.

Po szczycie G8 w Genui 2 lata temu, gdy w starciach z włoską policją zginął jeden z antyglobalistów, władze zdecydowały, że spotkania 7 najbogatszych państw świata i Rosji będą się odbywać poza wielkimi miastami.

22:15