Komendant Główny Policji odwołał swój wyjazd do Mińska na obchody dnia białoruskiej milicji. Jak donosił reporter RMF FM Krzysztof Zasada, Andrzej Matejuk miał wziąć udział w dwudniowym święcie strażników reżimu Łukaszenki. W programie wizyty przewidziano również rozmowy z wysokimi rangą przedstawicielami władz białoruskich. Dlaczego Matejuk nagle zmienił zdanie?

Jeśli wierzyć oficjalnym zapewnieniom, płynącym z Komendy Głównej, Matejuka zatrzymały w kraju... obowiązki. Komendant musi bowiem uczestniczyć jutro w dyskusji na temat nowej ustawy o bezpieczeństwie imprez masowych. To ciekawe, bo jeszcze wczesnym rankiem rzecznik stołecznej policji Mariusz Sokołowski zapewniał naszego reportera, że wizyta jest potrzebna. Bez kontaktów z białoruską milicją polskim funkcjonariuszom trudniej byłoby bowiem walczyć choćby z rosyjskojęzyczną mafią - twierdził rzecznik.

Skoro współpracujemy z różnymi policjami, milicjami na świecie w zakresie zwalczania przestępczości, to czasami jest potrzebna decyzja Komendanta Głównego i kwestia pokazania, jaką wagę przykładamy do tego, żeby taką przestępczość kryminalną zwalczać. I to nie ma nic wspólnego z polityką - przekonywał Mariusz Sokołowski:

Choć policja odżegnywała się od motywów politycznych, Andrzej Matejuk zamierzał spotkać się z białoruskim ministrem spraw wewnętrznych Władimirem Naumowem. Przez obrońców praw człowieka uważany jest on za głównego odpowiedzialnego za polityczne represje na Białorusi. Naumow ma bowiem pod sobą nie tylko milicję, ale także między innymi Specnaz, słynący z niebywałej brutalności przy rozbijaniu nawet najmniejszych pikiet i manifestacji.

Chociażby wczoraj funkcjonariusze bardzo zdecydowanie zadziałali, likwidując pikietę przed siedzibą prezydenta. Aktywiści Młodego Frontu trzymali transparent "Nie" dla politycznego terroru. Pięć osób zatrzymano. Sprawa skończy się co najmniej zasądzeniem bardzo wysokich grzywien.

Teraz zdecydowano, że do Mińska pojadą jedynie dyrektorzy z Komedy Głównej.

O powody nagłej zmiany planów Andrzeja Matejuka Krzysztof Zasada zapytał również Krzysztofa Hajdasa z Komendy Głównej Policji. Posłuchaj rozmowy:

Białoruscy opozycjoniści nie kryli rozczarowania

Ta wizyta legitymizuje polityczne represje na Białorusi - mówił naszemu reporterowi jeden z liderów białoruskiej opozycji, Anatolij Lebiedźka. Najbardziej oburzało go planowane spotkanie Andrzeja Matyjuka z Władimirem Naumowem. Jak twierdzi Lebiedźka, Naumow osobiście odpowiada za prześladowanie opozycji na Białorusi. Ma duże doświadczenie, którym może się podzielić - doświadczenie, jak rozpędzać demonstracje, jak organizować polityczną inwigilację wobec tych, którzy myślą inaczej, niż należy - mówił Krzysztofowi Zasadzie rozgoryczony opozycjonista:

Lebiedźka dodawał, że można zrozumieć wizyty europejskich ministrów odpowiedzialnych za gospodarkę, ale przyjazd przedstawiciela struktur siłowych byłby - jak to określał - wypisywaniem usprawiedliwienia tym, którzy mają na sumieniu przestępstwa wobec własnych obywateli. Takie działania nie powodują niczego oprócz wzrostu rozczarowania proeuropejskich Białorusinów - zaznaczył: