55% Amerykanów uważa, że impas po wyborach prezydenckich jest "poważnym problemem" - takie wyniki przynosi opublikowany w sobotę sondaż sieci CNN i tygodnika "Time".

28% badanych stwierdziło, że "nie widzi problemu", a 15%, że w Ameryce jest "kryzys". Blisko połowa ankietowanych boi się o stabilizację w kraju (47%). 50% uważa, że nie ma takiego zagrożenia. Według sondażu, aż 69% Amerykanów, w tym większość zwolenników Ala Gore'a uważa, że 43. prezydentem USA będzie George W. Bush. Badania wskazują jednak, że gdyby z wyborów wycofał się reprezentant Partii Zielonych Ralph Nader, to zwycięzcą wyścigu do Białego Domu byłby Al Gore. Amerykanie (58%) uważają również, że jeśli obecny wiceprezydent przegra te wybory, powinien ponownie ubiegać się o urząd w 2004 roku. Jedna czwarta respondentów stwierdziła, że reprezentant Partii Demokratycznej powinien przyznać się natychmiast do porażki, 27% uważa, że obecny wiceprezydent powinien wycofać się, jeśli będzie miał mniej głosów od Busha po przyszłotygodniowym oficjalnym ogłoszeniu wyników. 39% uważa, że Gore powinien wstrzymać się z decyzją o porażce do czasu wyjaśnienia się sytuacji z liczeniem głosów na Florydzie. Sondaż został przeprowadzony trzy dni po wyborach na próbie 1154 dorosłych Amerykanów.

Dostało się też mediom. Ośmiu na dziesięciu Amerykanów oceniło, że autorzy wiadomości z ostatniej chwili zachowali się nieodpowiedzialnie w czasie wieczoru wyborczego 7 listopada - ogłaszając zwycięzcę z danych stanów na podstawie sondaży przeprowadzanych przed lokalami wyborczymi na tych, którzy je opuszczali po oddaniu głosu. 87% respondentów wskazało, że poszczególne media kładły większy nacisk na szybkość przekazania informacji niż na to, czy jest prawdziwa.

00:00