Potwierdzają się przewidywania, że to sądy rozstrzygną ostatecznie, kto zostanie 43. prezydentem Stanów Zjednoczonych.

Pierwsza sprawa rozpoczęła się już wczoraj. Sędzia federalny w Miami przesłuchuje strony w sprawie wniosku sztabu George’a W. Busha o zakaz ręcznego przeliczania głosów w czterech hrabstwach, które chcą to uczynić. Nawet jednak jeśli nie zakaże, nie można powiedzieć, czy do tego przeliczania dojdzie. Sekretarz stanu Florydy - zresztą Republikanka - oświadczyła bowiem, że ostateczny termin złożenia sprawozdań z wynikami mija jutro i nie zamierza go przedłużać. Demokraci protestują – oczywiście nie ma szans ręcznego przeliczenia głosów w tak krótkim terminie. Hrabstwa muszą więc przedstawić wyniki liczenia maszynowego, które wciąż są korzystne dla Busha. Jeśli sprawozdania nie zostaną złożone, hrabstwo w ogóle nie będzie brane pod uwagę. Jedno z demokratycznych hrabstw - Volusia - zapowiada więc zaskarżenie decyzji do sądu. I oto mamy już dwie sprawy. Nikt nie ma wątpliwości, że obie strony chcą wykorzystać wszelkie możliwości, zanosi się więc na ciężka wojnę polityczną toczoną na salach sądowych.

Posłuchaj relacji korespondenta radia RMF z Waszyngtonu, Grzegorza Jasińskiego:

00:00