W amerykańskim wyścigu do prezydentury - wyścig niespodzianek. Sztab wyborczy Ala Gore'a nie tylko nie zamierza odwoływać się od decyzji sędziego stanu Florydy w sprawie terminu składania wyników głosowania, ale interpretuje ją na swoją korzyść.

Co w tej decyzji przemawia na korzyść Demokratów? Specjalny przedstawiciel Ala Gore’a na Florydzie, Warren Christopher, stwierdził: "Jesteśmy usatysfakcjonowani decyzją sądu, że sekretarz stanu nie miała racji, wyznaczając na wtorek na godzinę 17.00 [23.00 naszego czasu - przyp. RMF]ostateczny termin składania wyników głosowania". To nie do końca niespodzianka - orzeczenia sądu można przecież interpretować. W tym wypadku Demokraci uznajac, że apelacja nic im nie da, postanowili wykorzystać część orzeczenia, która mówi, że sekretarz stanu nie może odrzucić sprawozdań, które nadejdą po terminie w sposób arbitralny, tylko musi każdy z tych przypadków analizować oddzielnie. Co z tego wynika? Ręczne liczenie głosów może się więc toczyć nadal, a po jego zakończeniu sprawozdanie trafi do sekretarz stanu. Jeśli go odrzuci, musi wytłumaczyć dlaczego, a jej decyzję zawsze można zaskarżyć, a przecież jest teraz więcej czasu. Być może z liczonych na nowo głosów wyniknie zwycięstwo Ala Gore’a. Republikanie jednak upieraja się przy swoim – termin jest nieprzekraczalny.

Przypomnijmy: sąd stanowy na Florydzie potwierdził, iż termin zakończenia liczenia głosów oddanych w tym stanie w wyborach prezydenckich upływa o godzinie 17.00 czasu lokalnego czyli we wtorek o 23.00 naszego czasu. Sąd dodał jednak, że mogą być uwzględnione także wyniki, które napłyną po tym terminie, jeśli tak zadecydują stanowe władze wyborcze. Wtorkowy termin zakończenia liczenia głosów został wyznaczony poprzedniego dnia przez republikańską sekretarz stanu Florydy, Katherine Harris, której podlegają procedury wyborcze. O jego przedłużenie zwróciły się do sądu stanowego hrabstwa, w których postanowiono ponownie policzyć głosy ręcznie - m.in. Palm Beach i Volusia. Od wyniku głosowania na Florydzie zależy, kto zostanie prezydentem Stanów Zjednoczonych: Republikanin George W.Bush czy Demokrata Al Gore. Decyzja sędziego Terry'ego Lewisa oznacza - jak się wydaje - zwycięstwo dla Busha, który wyprzedza Gore'a kilkuset głosami.

00:15