Minister Henryk Kowalczyk na polecenie premier Beaty Szydło rozpoczął wyjaśnianie okoliczności afery z przetargiem na autokary dla wojska. W zeszłym tygodniu ujawniliśmy, że wchodząca w skład Polskiej Grupy Zbrojeniowej spółka Autosan wykluczyła się z tego postępowania, bo jeden z dyrektorów złożył ofertę swojej firmy 20 minut po czasie.

Minister Henryk Kowalczyk na polecenie premier Beaty Szydło rozpoczął wyjaśnianie okoliczności afery z przetargiem na autokary dla wojska. W zeszłym tygodniu ujawniliśmy, że wchodząca w skład Polskiej Grupy Zbrojeniowej spółka Autosan wykluczyła się z tego postępowania, bo jeden z dyrektorów złożył ofertę swojej firmy 20 minut po czasie.
Zakład Autosan w Sanoku (zdj. arch.) /Darek Delmanowicz /PAP

Minister Kowalczyk powiedział RMF FM, że o wnioskach ze swych działań poinformuje na początku przyszłego miesiąca. Nie chciał jednak ujawnić, jaką metodę wyjaśniania tej sprawy przyjmie. Mam obowiązek to wyjaśnić. O kuchni się publicznie nie mówi - oświadczył enigmatycznie. Wiadomo jedynie, że Kowalczyk sam nie pojedzie do Sanoka, ani nie wyśle tam swoich ludzi.

Jak dowiedział się reporter RMF FM, do siedziby Autosanu kontrolerów wysłała Polska Grupa Zbrojeniowa. Co ciekawe - pojechali oni tam dopiero w zeszłym tygodniu - po ujawnieniu przez nas okoliczności przetargu na autokary, który wygrał niemiecki dostawca.

Kompromitujące i kosztowne opóźnienie

Przetarg na autobusy dla armii w kwietniu tego roku ogłosiła 2. Regionalna Baza Logistyczna w Rembertowie. Postępowanie dotyczyło 16-miejscowych autobusów pasażerskich oraz takich, które mogą przewieźć minimalnie 47 osób.

Autosan starał się o start w przetargu, jednak jego ofertę odrzucono, bo została złożona 20 minut po czasie. Co więcej, po tej wpadce władze spółki w żaden sposób nie walczyły o umożliwienie udziału w postępowaniu. W efekcie do przetargu wystartował tylko jeden dostawca - niemiecka firma MAN - i to ona wygrała postępowanie. Za blisko 30 milionów złotych dostarczy polskiemu wojsku 26 dużych autobusów pasażerskich. 

Według ustaleń RMF FM, oferta sanockiej spółki była bardzo konkurencyjna - kosztowała o kilka milionów złotych mniej niż niemieckiego MAN-a. 

Premier Beata Szydło oświadczyła w czwartek, że jest zbulwersowana tym, co się stało w sprawie Autosanu i oczekuję wyjaśnień. Podkreśliła, że poleciła szefowi Komitetu Stałego Rady Ministrów Henrykowi Kowalczykowi pełne wyjaśnienie sprawy i wyciągnięcie konsekwencji, jeśli będzie taka potrzeba.

Sytuacja z ubiegłego tygodnia rzeczywiście była niedopuszczalna, stąd decyzja o natychmiastowym zwolnieniu odpowiedzialnego za dostarczenie oferty dyrektora handlu i marketingu Autosan Sp. z o.o. oraz podjęcie wewnętrznej procedury kontrolnej dotyczącej sposobów realizacji tego typu działań w spółce - przyznał w miniony weekend Błażej Wojnicz, prezes zarządu Polskiej Grupy Zbrojeniowej. To, co się stało absolutnie nie oznacza jednak jakiegokolwiek zagrożenia dla przyszłości zakładu, który stale rozwija swoją ofertę produktową i regularnie zdobywa kolejne zamówienia z bardzo konkurencyjnego rynku cywilnego - podkreślił. 

(MN)