Dziś mijają trzy lata od zaginięcia Iwony Wieczorek. 19-latka nie wróciła do domu z imprezy w Sopocie. Jej sprawa to najgłośniejsze zaginięcie ostatnich lat, które wciąż budzi ogromne emocje, nie tylko w Trójmieście.


Iwona Wieczorek, 19 latka z Gdańska, w nocy z 16 na 17 lipca wybrała się ze znajomymi do jednej z sopockich dyskotek. Nad ranem postanowiła wrócić do domu piechotą. Szła deptakiem wzdłuż plaży w Gdańsku-Jelitkowie. Kamery monitoringu ostatni raz zarejestrowały ją tam o godz. 4:12. Później ślad się urwał.

W ostatnich dniach o zniknięciu nastolatki znów zrobiło się głośno, zwłaszcza po informacjach o tym, że dziewczyna była rzekomo widziana w Paryżu. Przez konsulat przekazał je policji pracujący tam mieszkaniec Tczewa, który twierdził, że widział zaginioną w restauracji. Do matki dziewczyny zgłosiła się też kobieta, która miała ją spotkać na stacji metra.

Funkcjonariusze poprosili Francuzów o pomoc między innymi w uzyskaniu zapisów z monitoringu restauracji. Wciąż czekają na odpowiedź, są jednak sceptyczni. To nie pierwszy raz, kiedy dostali taki sygnał zza granicy. Do tej pory jednak żadne z takich doniesień się nie potwierdziło.

Gdyby to była moja córka, na pewno skontaktowałaby się ze mną - mówi "Faktowi" Iwona Kinda. Jeśli tego nie zrobiła, oznacza to, że mogło stać się coś strasznego, np. została porwana albo doszło do wypadku i Iwona straciła pamięć - dodaje.