Jedna osoba została ranna w eksplozji samochodu-pułapki w Izraelu. Do zamachu doszło wczoraj w jerozolimskiej dzielnicy Meir Shearim zamieszkanej przez ortodoksyjnych Żydów.

Zaparkowany w wąskim zaułku samochód najpierw zapalił się, a zaraz potem eksplodował. Auto zostało doszczętnie zniszczone. Według ekspertów w samochodzie znajdował się ładunek wybuchowy o masie kilkunastu kilogramów. Chwilę po wybuchu w pobliżu przejechała ciężarówka wyładowana butlami gazowymi. Naoczni świadkowie opowiadali, że jedynie cudem nie doszło do masakry. Kilka metrów dalej znajduje sie lokal, gdzie Hasydzi zawsze o godzinie 17.00 rozdają żywność biedakom. Na szczęście wybuch nastąpił dwadzieścia minut wcześniej. Policja otoczyła silnym kordonem rejon zamachu. Zdaniem saperów w bagazniku ukryto ładunek wybuchowy ważący co najmniej 15 kilogramów. Już wieczorem wojsko schwytało dwóch uzbrojonych terrorystów, którzy wtargnęli do żydowskiego osiedla w Strefie Gazy. Prawdopodobnie terrorystyczny atak w Jerozolimie był odpowiedzią Palestyńczyków na wygraną w wyborach Ariela Szarona.

Reakcja Szarona

Jak zapowiedział nowy premier Izraela warunkiem wznowienia izraelsko - palestyńskich rozmów pokojowych jest zaprzestanie stosowania teroru przez Palestyńczyków. Szaron potępił zamach terrorystyczny w Jerozolimie. "To, co się stało, jest kolejnym tragicznym wydarzeniem, pokazującym, jak ważne jest, abyśmy się zjednoczyli w działaniach przeciw terrorowi" - podkreślił Szaron.

00:10