Ponad 2 tys. zerwanych linii wysokiego i niskiego napięcia – to skutki piątkowej nawałnicy, która szalała nad Śląskiem. Energetycy usunęli już większość uszkodzeń, ale ich kłopoty się nie skończyły. Dali bowiem o sobie znać złodzieje.

Energetycy odnotowali co najmniej kilkanaście przypadków kradzieży, jednak ich liczba może się jeszcze zwiększyć. Złodzieje kradną właściwie wszystko, co przedstawia jakąkolwiek wartość.

To właśnie z powodu rabusiów, którzy rozmontowali instalację, przez całą noc w miejscowości Kotlarnia nikt nie miał prądu. Wszystko wskazuje na to, że złodzieje muszą obserwować ekipy pracujące nad likwidują uszkodzeń. Zdarzało się bowiem, że znikały dopiero co naprawione instalacje, których energetycy nie podłączyli jeszcze do prądu.

Straty w energetycy - jak mówią władze Śląska - są ogromne; trzeba je liczyć w milionach złotych. I tak np. trzeba będzie wymienić co najmniej 10 kilkudziesięciometrowych słupów wysokiego napięcia, a jeden taki słup to koszt ok. 100 tys. złotych. Dla porównania bardzo silne wiatry, które przecież zdarzają się na Śląsku, powodują średnio ok. 200 awarii niskiego napięcia. Piątkowa wichura wyrządziła tych strat 10 razy więcej.