Dwaj pracownicy działu wentylacji kopalni „Pokój” w Rudzie Śląskiej nie żyją. Ciała mężczyzn zostały odnalezione po kilkugodzinnej akcji poszukiwawczej. Wyjaśnieniem okoliczności ich śmierci zajmują się śląskie urzędy górnicze.

Nie wiadomo, dlaczego główny inżynier wentylacji i jego zastępca zdecydowali się zejść na głębokość 790 metrów, w rejon poważnego zagrożenia pożarowego. Otworzyli przełaz w tamie przeciwwybuchowej, za pomocą której jeszcze w maju odizolowano niebezpieczny obszar od reszty kopalni.

W takiej odciętej części wyrobiska wytwarza się strefa beztlenowa, w której nie można oddychać. Przed otwartym włazem ratownicy znaleźli rzeczy poszukiwanych. Ciała leżały już po drugiej stronie. Mężczyźni najprawdopodobniej udusili się.

O tym, jak trudne warunki panują w tym miejscu, może świadczyć fakt, że ratownicy musieli pracować w specjalnych ubraniach chłodzących i aparatach tlenowych.

Wchodząc do zamkniętej strefy bez specjalistycznego sprzętu, mężczyźni złamali wszelkie procedury, związane z zachowaniem bezpieczeństwa. Biorąc pod uwagę, jakie funkcje pełnili w kopalni, musieli wiedzieć, jak wielkie ryzyko podejmują.

Sprawą zajął się nasz reporter Tomasz Maszczyk: