Poseł Jan Rokita chce zawiadomić prokuraturę o złożeniu fałszywych zeznań przez premiera Leszka Millera. Komisja śledcza, badająca aferę Rywina, ma przeanalizować zasadność tego wniosku i po tym dopiero podejmie decyzję.

Miller w prokuraturze miał powiedzieć, że ówczesny szef jego gabinetu politycznego Lech Nikolski nie wspominał mu o rozmowach z Agorą ws. ustawy o rtv. Przed komisją śledczą zeznał, że niczego nie pamięta. Nikolski jednak mówił co innego. Zeznania w ostatni poniedziałek, jak i zeznania owego świadka, pana ministra Nikolskiego, szefa gabinetu, wskazują na to, że w tej sprawie padła stanowcza i fałszywa deklaracja ze strony świadka Millera w prokuraturze - argumentował poseł Platformy Obywatelskiej.

Po tym zaskakującym wniosku Rokity, Miller złożył wyjaśnienia odnośnie zarzutów, które na poprzednim posiedzeniu komisji sformułował wobec niego Jan Rokita. Premier zapewniał w poniedziałek, że tryb pracy nad nowymi przepisami (w tym nad ustawą o rtv) był i jest nienaganny, ale pytany o owe procedury, dał się złapać na ich nieznajomości: Jeśli pan sobie wyobraża, że prezes Rady Ministrów może dokładnie pamiętać o szczegółach każdego tego projektu, to to nie jest możliwe.

Liczyłem, że tryb prac w rządzie nad tą ustawą pan zbadał, ponieważ pan formułował publicznie, a także przed komisją, ocenę, że ten tryb był nienaganny - odpowiedział Jan Rokita.

Takich nieścisłości poseł Rokita wytknął przesłuchiwanemu premierowi jeszcze kilka. Pod koniec Leszkowi Millerowi znowu puściły nerwy: Ja mam pewność ordynarnej manipulacji, której dopuścił się pan Rokita i muszę to powiedzieć.

Według premiera manipulacja polegała na nieprecyzyjnym zacytowaniu przepisów regulaminu. Jan Rokita przytaczał jednak owe paragrafy bardzo dokładnie, a zachowanie premiera nazwał ucieczką przed wrażeniem skrajnej niekompetencji.

14:55