Specjalny wysłannik Instytutu Pamięci Narodowej wyjechał wczoraj do niemieckiego Ludwigsburga na poszukiwania materiałów dotyczących mordu Żydów w Jedwabnem w lipcu 1941 roku. Po wojnie znalazły się tam archiwa SS. Doktor habilitowany Edmund Dmitrów z białostockiego oddziału IPN podkreśla, że będzie zapoznawał się z wszystkimi dokumentami, w których pojawia się nazwa Jedwabne.

Jak powiedział Dymitrów "Do tej pory nie natrafiono ani w poszukiwaniach prowadzonych przez IPN, ani we wcześniejszych badaniach historyków niemieckich i polskich na żadną niemiecką relację z tych wydarzeń". Dmitrów zapowiedział, że zamierza pozostać w Ludwigsburgu co najmniej parę dni. Od pewnego czasu mówiło się, że Niemcy w dniu mordu w Jedwabnem kręcili film. Jan Nowak Jeziorański wspominał nawet, że film taki znajduje się w Badenii-Witembergii właśnie w mieście Ludwigsburg, gdzie zdeponowano po wojnie archiwa SS. Jednak jak dowiedział się berliński korespondent RMF FM Tomasz Lejman, pracownik tamtejszego archiwum zaprzecza, jakoby jakiekolwiek archiwum w Niemczech miało w posiadaniu film o Jedwabnem. Brak również jakichkolwiek dokumentów świadczących o tym, że taki film został nagrany. Jeżeli rzeczywiście powstał, to mógł zostać nakręcony prywatną kamerą przez jakiegoś żołnierza. Być może, istniejące ewentualnie nagranie mogło zostać zniszczone już w czasie II wojny światowej lub też znajduje się gdzieś w prywatnych rękach. Archiwum w Ludwigsburgu dysponuje jedynie dokumentami, w których świadkami byli mieszkańcy okolic Jedwabnego. Dotyczą one śledztwa prowadzonego w końcu lat 60. przez prokuraturę w Dortmundzie przeciwko Niemcom, którzy w czasie okupacji byli w obwodzie białostockim szefami policji, żandarmerii czy innych jednostek władzy okupacyjnej. Jacek Stawiski z sieci RMF FM przeczytał te dokumenty w języku niemieckim. Posłuchaj jego wypowiedzi:

W samym Jedwabnem rozpoczęły się prace, które mają dokładnie zlokalizować miejsce tragedii Żydów, spalonych żywcem w stodole 10 lipca 1941 roku. Ma to pomóc wytyczyć granice nowego niewielkiego cmentarza ofiar. Zastąpi on usunięty kamienny obelisk, który głosił, że 1600 Żydów pomordowali Niemcy. Badania są prowadzone między innymi w oparciu o lotnicze zdjęcia okolic Jedwabnego, które Rada Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa otrzymała od wojska. Na fotografiach wykonanych w latach 50. widać kontur podmurówki spalonej stodoły i wzruszoną ziemię. W latach 60. teren ten był użytkowany rolniczo, na powierzchni nie zachowały się więc żadne ślady. Wyniki badań mają być znane w przyszłym tygodniu.

Zaczęło się od Grossa

Dyskusję o masakrze Żydów w Jedwabnem w 1941 roku zainicjowało ukazanie się w Polsce książki Jana Tomasza Grossa "Sąsiedzi". Jej amerykańskie wydanie pojawi się na rynku w kwietniu. Jednak prestiżowy tygodnik "The New Yorker" już opublikował 12 stronicowy tekst Jana Grossa, w którym przedstawia on zasadnicze tezy swej książki, cytuje relacje świadków oraz wspomina o procesach świadków w 1949 i 1953 roku. Na internetowej stronie "The New Yorkera" jest też wywiad z autorem, w którym podkreśla, że dotychczasowe opinie o odpowiedzialności nazistów za tę zbrodnię są nieprawdziwe. Choć sprawa była znana, nigdy dotąd nie rozpatrywano jej pod kątem odpowiedzialności Polaków. Gross mówi, że w powojennej Polsce bardzo mało się pisało o skomplikowanej naturze stosunków polsko – żydowskich, dlatego uwadze opinii publicznej umknął fakt, że pewnego dnia połowa mieszkańców małego miasteczka wymordowała drugą połowę. Gross uważa, że naród, który przez setki lat solidaryzował się z innymi uciśnionymi pod hasłem "Za naszą wolność i waszą", a nie umiał właściwie zareagować na cierpienie swych obywateli narodowości żydowskiej, będzie musiał nauczyć się żyć z myślą, że nie jest już tylko narodem ofiar, ale i oprawców.

foto RMF FM

08:30