W wybuchu w jastrzębskiej kopalni "Jas-Mos" mogło być mniej ofiar śmiertelnych - uważają eksperci. Ich zdaniem naruszono przepisy bezpieczeństwa. Do eksplozji – prawdopodobnie pyłu węglowego - doszło na głębokości około 600 metrów. Zginęło dziesięciu górników, a dwóch zostało rannych.

Według specjalistów, górnicy przed odpaleniem ładunku wybuchowego powinni zostać wycofani poza wyrobisko, gdzie prowadzono prace. Na miejscu – zgodnie z rygorystycznymi przepisami – miał pozostać tylko górnik strzałowy. Niestety, pozostali tam także inni pracownicy. Zginęło dziewięciu górników i pracownik nadzoru. Eksplozja zniszczyła 100 metrów podziemnego chodnika. Popełniono błędy, które okazały się tragiczne w skutkach. Posłuchajcie też relacji reportera RMF, Przemysława Marca.

W kopalni wciąż utrzymuje się wysokie stężenie pyłu węglowego, który prawdopodobnie był przyczyną wybuchu. Eksperci biorą też pod uwagę możliwość eksplozji metanu. Jednak przedstawiciele zakładu twierdzą, że czujniki i urządzenia pomiarowe nie wskazywały na podwyższony poziom tego gazu.

Stan jednego z rannych mężczyzn jest bardzo poważny. Górnik jest ciężko poparzony i lekarze biorą pod uwagę możliwość zagrożenia życia. Mężczyzna ma także problemy z oddychaniem i obrażenia wewnętrzne. Drugi z poszkodowanych przeszedł operację. Jego stan jest stabilny.

Ostatni tak poważny wypadek wydarzył się 15 lat temu w kopalni "Mysłowice". Zginęło 19 osób, rannych zostało 40. W lutym 1998 roku w kopalni Niwka - Modrzejów zginęło 6 ratowników górniczych. Weszły one do nieczynnego wyrobiska i po kilkunastu minutach zaczęły się dusić. Sąd uznał winnym tragedii sztygara zmianowego. Skazał go na dwa lata więzienia w zawieszeniu.

Foto Krzysztof Musiał RMF

18:55