Nic nie wskazuje na to, by w śmierć rosyjskiego miliardera Borysa Bieriezowskiego były zamieszane osoby trzecie – poinformowała brytyjska policja. Ciało słynnego oligarchy i jednego z największych wrogów Władimira Putina znaleziono w sobotę w jego domu w Ascot.

Policjanci przekonują, że mimo braku dowodów na to, iż ktoś miałby przyczynić się do śmierci Bieriezowskiego trzeba na razie wstrzymać się z oceną całej sytuacji. Błędem byłoby spekulowanie na temat powodów śmierci przed przeprowadzeniem sekcji zwłok - powiedział Kevin Brown, jeden z zajmujących się sprawą śledczych policji regionu Dolina Tamizy.

Policyjni eksperci przeszukali podlondyński dom Bieriezowskiego pod kątem materiałów biologicznych, chemicznych i radioaktywnych. Oświadczyli później, że w budynku nie znaleziono niczego podejrzanego i prowadzone jest normalne śledztwo.

Jurij Felsztyński, rosyjski historyk i przyjaciel oligarchy stwierdził  rozmowie z brytyjskim tygodnikiem "Sunday Telegraph" , że nie wierzy w samobójstwo Bieriezowskiego. Podkreślił tez że nie słyszał o żadnej chorobie, którą dotknięty byłby biznesmen. Bieriezowski był groźnym wrogiem bardzo potężnego prezydenta bardzo potężnego państwa z bardzo potężnym aparatem bezpieczeństwa - podsumował wymijająco.
(mn)